W przyszłym roku właściciele kilkunastu tysięcy mieszkań na wynajem w Poznaniu mogą wywołać wojnę cenową. Dlaczego?
Wejście na rynek pierwszych mieszkań na wynajem od państwa
komentuje Sławek Muturi, założyciel firm Mzuri oraz Mzuri Investmetns,
które zarządzają najmem i inwestują na rynku nieruchomości mieszkaniowych:
- W ostatnich kilku dniach było w mediach sporo informacji na temat pierwszego zakupu budynków mieszkalnych w Poznaniu przez Fundusz Mieszkań na Wynajem, należący do państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego. Jaki wpływ na rynek najmu mieszkań będzie miała ta inwestycja BGK w Poznaniu?
Zrobiliśmy w Mzuri szybką analizę. Oto kilka wybranych spostrzeżeń. Według danych z rocznika GUS, cała populacja Wielkopolan to 1,908 tys. Liczba mieszkańców Poznania (ok 550 tys.) stanowi zatem 29 proc. ludności województwa. A ponieważ według tego samego źródła w Wielkopolsce jest 672 300 mieszkań, to zakładając, że w całym województwie średnia liczba osób na jedno mieszkanie jest taka sama, możemy oszacować, że w Poznaniu mamy około 193 500 mieszkań. Ile z nich jest wynajmowanych? W skali całego kraju szacuje się, że wynajmowanych na warunkach rynkowych jest tylko 4 - 5 proc. wszystkich mieszkań. Ten odsetek jest z pewnością większy w dużych akademickich miastach.
Zakładając, że w Poznaniu odsetek wynajmowanych mieszkań wynosi 8 - 10 proc., to możemy oszacować, że mieszkań na wynajem mamy w Poznaniu około 15,5 do 19,5 tys. Owe 124 mieszkania, które kupił Fundusz należący do BGK przy ulicy Saperskiej, stanowi zatem około 0,6 do 0,8 proc. całej puli mieszkań na wynajem w Poznaniu. Zwiększenie podaży o mniej niż 1 proc., nie powinno mieć materialnego wpływu na rynek, poza bezpośrednim sąsiedztwem inwestycji przy ulicy Saperskiej, ma się rozumieć.