Największe wymagania banki mają w stosunku do kredytobiorców w takich krajach jak: Japonia, Węgry czy Zjednoczone Emiraty Arabskie - wynika z analiz Lion's Banku.
- Od stycznia 2015 r., chcąc kupić w Polsce mieszkanie na kredyt, trzeba posiadać sporo gotówki. Sam wkład własny to minimum 10 proc. ceny zakupu, a to nie wszystkie koszty, z którymi trzeba się liczyć, inwestując za kredyt. Gdyby dodać do tego koszty transakcyjne: podatki, opłaty sądowe i za pośrednictwo, prowizje pobrane przez bank i koszty obsługi notarialnej, to okaże się, że kupując używane mieszkanie warte 300 tys. zł trzeba mieć w gotówce nawet 56 tys. zł - wylicza Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.
Dodaje, że rosnące wymagania odnośnie posiadania wkładu własnego, nie są wcale polską specyfiką. - W wielu krajach podobne ruchy były naturalną konsekwencją kryzysu, którego skutki zapoczątkowały w latach 2007 - 2008 spadki cen nieruchomości. Dla banków, które udzielały kredytów hipotecznych był to okres, w którym z miesiąca na miesiąc topniał majątek zabezpieczający ich wierzytelności. Jeśli więc doszłoby do windykacji długów mogłyby one nie odzyskać pożyczonych kwot.
10 proc. w w Chorwacji czy Irlandii
- Aby w przyszłości uniknąć ryzyka strat na produktach hipotecznych wprowadzono lub podniesiono wymagania odnośnie wskaźnika LtV. Pokazuje on, jaką część wartości nieruchomości można pożyczyć w formie kredytu: im wyższy, tym mniej trzeba dołożyć własnej gotówki, czyli wkładu własnego, aby kupić na kredyt własne cztery kąty - wyjaśnia Bartosz Turek.