Najwyższe wkłady własne przy kredycie hipotecznym

40 - 65 proc. wkładu własnego trzeba mieć w niektórych krajach przy zakupie mieszkania na kredyt. W Polsce na razie wystarczy 10 proc.

Publikacja: 04.02.2015 11:34

Najwyższe wkłady własne przy kredycie hipotecznym

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Największe wymagania banki mają w stosunku do kredytobiorców w takich krajach jak: Japonia, Węgry czy Zjednoczone Emiraty Arabskie - wynika z analiz Lion's Banku.

- Od stycznia 2015 r., chcąc kupić w Polsce mieszkanie na kredyt, trzeba posiadać sporo gotówki. Sam wkład własny to minimum 10 proc. ceny zakupu, a to nie wszystkie koszty, z którymi trzeba się liczyć, inwestując za kredyt. Gdyby dodać do tego koszty transakcyjne: podatki, opłaty sądowe i za pośrednictwo, prowizje pobrane przez bank i koszty obsługi notarialnej, to okaże się, że kupując używane mieszkanie warte 300 tys. zł trzeba mieć w gotówce nawet 56 tys. zł - wylicza Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.

Dodaje, że rosnące wymagania odnośnie posiadania wkładu własnego, nie są wcale polską specyfiką. - W wielu krajach podobne ruchy były naturalną konsekwencją kryzysu, którego skutki zapoczątkowały w latach 2007 - 2008 spadki cen nieruchomości. Dla banków, które udzielały kredytów hipotecznych był to okres, w którym z miesiąca na miesiąc topniał majątek zabezpieczający ich wierzytelności. Jeśli więc doszłoby do windykacji długów mogłyby one nie odzyskać pożyczonych kwot.

10 proc. w w Chorwacji czy Irlandii

- Aby w przyszłości uniknąć ryzyka strat na produktach hipotecznych wprowadzono lub podniesiono wymagania odnośnie wskaźnika LtV. Pokazuje on, jaką część wartości nieruchomości można pożyczyć w formie kredytu: im wyższy, tym mniej trzeba dołożyć własnej gotówki, czyli wkładu własnego, aby kupić na kredyt własne cztery kąty - wyjaśnia Bartosz Turek.

Dane zebrane przez Lion's Bank z 26 krajów pokazują, że w większości z nich banki pozwalają na zadłużenie osobom, które posiadają przynajmniej 20 proc. wkładu własnego (LtV na poziomie maksymalnie 80 proc.). Taka sytuacja ma miejsce w aż 18 przebadanych krajach, czyli niemal w trzech na cztery wzięte pod uwagę.

- Nawet, jeśli banki w przebadanych krajach deklarują chęć kredytowania większej części ceny nieruchomości, może to wymagać poniesienia dodatkowych kosztów lub przedstawienia dodatkowych zabezpieczeń. Jest to możliwe na przykład w Australii, Austrii, Indiach, USA czy Wielkiej Brytanii - wylicza Bartosz Turek.

Dodaje, że na Wyspach kredytobiorcy mogą skorzystać z programów rządowych, które osobom posiadającym 5-proc. wkład własny pozwalają korzystać z tanich pożyczek rządowych lub gwarancji kredytowych ułatwiających zakup własnego domu.

- Warto podkreślić, że nie wszędzie wymagania dotyczące wkładu własnego wynikają z aktów prawnych lub rekomendacji regulatora. Nawet jednak w gronie krajów o bardziej liberalnym podejściu do kredytowania wkład własny jest potrzebny. Minimum 10 proc. ceny trzeba mieć idąc po kredyt do banku w Chorwacji czy Irlandii. 15 proc. wkładu trzeba posiadać, aby zadłużyć się na mieszkanie w Szwecji, na Słowacji, w Rumunii, na Litwie, w Indiach i Czechach - mówi Bartosz Turek.

65 proc. na Węgrzech

Są kraje, w których wymagania odnośnie wkładu własnego są znacznie bardziej restrykcyjne niż w Polsce. Przynajmniej 30-proc. wkładu własnego wymagają banki austriackie, bułgarskie, hiszpańskie i słoweńskie. Idąc dalej, można też przytoczyć przykład Japonii. Jak informuje portal Overseas Mortgage Broker, chcąc tam kupić nieruchomość na kredyt, trzeba tam mieć 40 proc. ceny w gotówce.

Jeszcze trudniej jest zadłużyć się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA) czy na Węgrzech. W pierwszym z tych krajów wymagania odnośnie wkładu własnego są zróżnicowane w zależności od kraju pochodzenia nabywcy, rodzaju nieruchomości i jej wartości, ale mogą wynosić nawet 50 proc. (na rynku pierwotnym). Identyczne wymagania spotkają Węgrów, którzy chcieliby zadłużyć się w europejskiej walucie. Dla porównania dług w forincie wymaga 20-proc. wkładu własnego, a w każdej innej walucie (np. franku szwajcarskim) aż 65-proc. wkładu - podaje Lion's Banku.

- Na tym tle nadwiślańskie wymagania nie wydają się nadmiernie restrykcyjne. Przypomnijmy, że od 1 stycznia 2015 r. trzeba dysponować przynajmniej 10-proc. wkładem własnym, aby kupić nieruchomość na kredyt. Jest to konsekwencja obowiązującej wersji rekomendacji S. Zakłada ona, że wymagania co do wkładu własnego będą dalej rosnąć aż do 2017 roku. Od stycznia 2017 roku trzeba będzie posiadać 20-proc. wkład własny, w 2016 r. będzie to 15 proc. - przypomina Bartosz Turek. - Dalszy wzrost restrykcji może jednak zostać przez kupujących niezauważony. Co prawda po 2015 roku rekomendacja narzuca obowiązek posiadania wyższego niż 10-proc. wkładu własnego, ale pozwala też na wykupienie ubezpieczenia, które pokryje brakujący wkład własny w wysokości przekraczającej 10 proc.

Już dziś jest to często stosowana praktyka, bo nawet przed wprowadzeniem rekomendacji banki wymagały - od klientów niemających 20-proc. wkładu własnego, a na przykład 5 czy 10-proc. - ubezpieczenia brakującego wkładu.

Cena ryzyka

źródło: Lion's Bank

Nieruchomości
Obiekty handlowe rosną w mniejszych miastach. Debiutują u nas nowe marki
Nieruchomości
Hiszpański rynek nieruchomości kusi, ale się zmienia. Polacy poprawią rekord?
Nieruchomości
Kupujący mieszkania chcą sobie „zaklepać” najlepsze okazje
Nieruchomości
Wielki park logistyczny w Nowym Modlinie
Nieruchomości
Polacy chcą kupować nieruchomości nie tylko w Hiszpanii