– Kredyt hipoteczny to złożony produkt. O jego cenie decydują nie tylko marża, oprocentowanie oraz prowizja, ale także ubezpieczenia i inne produkty dodatkowe. Trudno więc jednoznacznie ocenić, który bank ma najkorzystniejsze warunki kredytowe, gdyż dla jednego kredytobiorcy istotne będą niskie koszty lub brak kosztów związanych z uruchomieniem kredytu, nawet za cenę wyższej raty, a dla innej osoby ważna jest jak najniższa rata. Konsekwencją tego mogą być zwiększone koszty związane z przyznaniem kredytu – tłumaczy Michał Krajkowski, główny analityk firmy Notus Doradcy Finansowi.
Jak szukać
Z analiz Notusa wynika, że jeśli poszukujemy kredytu bez prowizji za jego udzielenie, warto zwrócić uwagę na oferty Eurobanku i ING. W tych instytucjach kosztem podwyższonej marży – co oznacza większą ratę – można zaciągnąć kredyt bez płacenia prowizji.
– Przykładowo: w Eurobanku kredyt bez prowizji oznacza marżę wyższą o 0,3 pp. W ING, chcąc uniknąć zapłacenia prowizji i w sytuacji, gdy nie chcemy korzystać z ubezpieczenia na życie, musimy liczyć się z podwyższeniem marży o 0,4 pkt proc. – mówi Michał Krajkowski. – Jeśli jednak priorytetem jest niska rata, nawet kosztem wysokiej prowizji, warto zwrócić uwagę na ofertę BPH, gdzie zapłacimy prowizję na poziomie 5 proc., ale możemy uzyskać marżę nawet poniżej 1 pkt proc.
Analityk dodaje, że jest to oferta, którą pod uwagę powinny wziąć osoby, które będą zaciągać i rzeczywiście spłacać kredyt przez ponad 20 lat. Tylko przy tak długim realnym okresie spłaty możliwe jest bowiem „odrobienie" kosztów wysokiej prowizji w różnicy w racie kredytowej. Przy krótszym okresie spłaty może się okazać, że koszty prowizji zapłaconej przy uruchamianiu kredytu były na tyle wysokie, że korzyści z niższej raty nie zniwelowały tego wydatku.
– Osobną kategorią ofert są kredyty, w których nie zapłacimy prowizji za udzielenie, albo uzyskamy niższe oprocentowanie pod warunkiem skorzystania z dodatkowych produktów ubezpieczeniowych lub inwestycyjnych. Takie oferty mają m.in. Alior Bank, BGŻ, Deutsche Bank, PKO BP czy Raiffeisen Polbank – podkreśla Michał Krajkowski.