Mniej za rezydencję w Londynie

Ceny najdroższych nieruchomości w centrum Londynu spadły w ciągu roku o 4,7 proc.

Aktualizacja: 04.01.2016 13:47 Publikacja: 04.01.2016 13:24

Mniej za rezydencję w Londynie

Foto: Fotorzepa/ Darek Gorajski

Tak wynika z raportu firmy Savills za trzeci kwartał 2015 roku, na który powołuje się Lion's Bank. - To najgorsze dane od początku ostatniego kryzysu, za którego symboliczny początek uznawany jest upadek banku Lehman Brothers - przypomina Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.

Wzrosty i spadki

- Umocnienie brytyjskiej waluty, zmiany podatkowe i walka z praniem brudnych pieniędzy to ważne powody, dla których po siedmiu latach wzrostów ceny najdroższych apartamentów i rezydencji w centrum Londynu zaczęły w końcu spadać - wyjaśnia Bartosz Turek. - Warto przypomnieć, że hossa na tym rynku trwała wiele lat, a kryzys roku 2008 zatrzymał ją jedynie na chwilę. Od 2009 roku ceny nieprzerwanie rosną. Londyńskie rezydencje przez ten czas drożały głównie dzięki temu, że ten segment rynku uznawany był za bezpieczną przystań dla kapitału - podkreśla.

I dodaje, że rezydencje w prestiżowej londyńskiej dzielnicy Kensigton & Chelsea zdrożały od końca 2007 roku o 63,5 proc. - Dla porównania - w całym Londynie w analogicznym okresie wzrost wyniósł 44,1 proc., a w całej Wielkiej Brytanii zaledwie 3,1 proc. - podaje analityk Lion's Banku. Czy bańka spekulacyjna zaczyna pękać?

Z analiz wynika, że w wielu prestiżowych dzielnicach Londynu za nieruchomości trzeba dziś płacić mniej niż przed rokiem - zwraca uwagę Bartosz Turek. - Tak wynika na przykład z danych Knight Frank. Firma ta szacuje, że w listopadzie 2015 roku poziom cen najdroższych nieruchomości wciąż był o 0,9 proc. wyższy niż w analogicznym okresie przed rokiem - wskazuje. Nie zmienia to jednak faktu, że dynamika ta wyraźnie spada z miesiąca na miesiąc, a do tego przecena dotknęła już wielu popularnych wśród multimilionerów dzielnic. Mniej niż przed rokiem trzeba płacić na przykład za domy i apartamenty w dzielnicach Belgravia (-0,2 proc. - licząc rok do roku), Hyde Park (-1,4 proc. r./r.), Notting Hill (-2,1 proc. r./r.), Chelsea (-2,4 proc. r./r.), South Kensington (-3,8 proc. r./r.) czy Knightsbridge (-5,6 proc. r./r.). - wylicza.

I dodaje, że dane firmy Savills sugerują ponadto, że w trakcie ostatnich 12 miesięcy przeciętna wycena nieruchomości z najwyższej półki cenowej (ponad 5 mln GBP) spadła aż o 4,7 proc. - Spadek cen to jednak niejedyny problem, z jakim boryka się rynek londyńskich rezydencji. Jak wynika z danych Land Registry liczba zawartych transakcji (od stycznia do sierpnia) w dzielnicy Kensington & Chelsea spadła w 2015 roku o 28 proc. względem analogicznego okresu rok wcześniej - zwraca uwagę analityk Lion's Banku.

Zmiany podatkowe

- Bezpośrednich powodów zmian na londyńskim rynku jest kilka. Wiele osób przywiązuje wagę do zmian podatkowych, które w 2015 roku spowodowały wzrost kosztów transakcyjnych przy zakupie najdroższych nieruchomości - wyjaśnia Bartosz Turek. - I tak jeśli ktoś w 2014 roku chciał kupić apartament wart 2,1 mln GBP, musiał zapłacić z tego tytułu podatek w kwocie 147 tys. GBP, a w roku 2015 było to już 165,75 tys. GBP - wylicza.

Zdaniem analityka Lion's Banku jest to i dużo, i mało, choć przy transakcjach na kwoty idące w miliony funtów nabywcy raczej nie odstąpią od zakupu, jeśli będą musieli zapłacić dodatkowe 20 tys. funtów tytułem podatku. - Bardziej prawdopodobne, że rynek zareaguje na kolejną nowelizację, która podniesie stawkę podatku płaconego przez kupujących o 3 pkt proc., jeśli nieruchomość nabywana jest na wynajem lub jako tzw. drugi dom - podaje Bartosz Turek. - Pośrednicy już dziś się spodziewają, że zmiana, która ma wejść w życie w kwietniu 2016 roku może doprowadzić do spadku cen transakcyjnych. Trzeba bowiem podkreślić, że w najdroższych dzielnicach Londynu przeważająca większość nieruchomości to tzw. drugie domy - przypomina.

I dodaje, że kolejną ważną zmianą, która dotknęła brytyjski rynek jest aprecjacja kursu funta. - To ważne, bo cudzoziemcy stanowią sporą część nabywców londyńskich apartamentów i rezydencji. Bardzo aktywni na tym rynku byli np. Chińczycy i Rosjanie - przypomina Bartosz Turek. - Ci pierwsi są ostatnio rzadziej obecni w Londynie w związku z problemami na rodzimym rynku nieruchomości, a drudzy mogą doświadczać problemów z zakupami w związku z sankcjami. W obu przypadkach problemem jest też kurs walutowy. Mniej więcej od połowy kwietnia zarówno rubel jak i juan wyraźnie tracą wobec funta. I tak w grudniu tylko z tego powodu Chińczycy musieliby na zakup apartamentu w Londynie wydać o około 8 proc. więcej juanów, a Rosjanie - aż o 42 proc. więcej rubli - podaje.

Co dalej

- W kontekście zakupów londyńskich nieruchomości przez cudzoziemców nie można też zapomnieć o innej ważnej kwestii, czyli walce ze zjawiskiem prania brudnych pieniędzy - podkreśla Bartosz Turek. - We wrześniu premier zapowiedział walkę z tym procederem, którego skalę ocenił na setki miliardów funtów. W efekcie nabywcy mogą się spodziewać kontroli. Dotychczas system przeciwdziałania transakcjom z udziałem nielegalnych dochodów nie był zbyt szczelny. Bez przeszkód można było na przykład otworzyć firmę, której jedynym celem był zakup nieruchomości, a nie prowadzenie działalności gospodarczej - tłumaczy.

I dodaje, że stosowanie tego mechanizmu utrudniało dotarcie do faktycznego nabywcy - szczególnie, gdy firmę założono w raju podatkowym. Oficjalne szacunki mówią o tym, że ponad 100 tys. brytyjskich nieruchomości zostało kupionych przez zagraniczne firmy. - Z tego w samym Londynie jest ponad 36 tys. nieruchomości, których wartość jest szacowana na 122 miliardy funtów - podaje Bartosz Turek.

Analityk zastanawia się, co przyniesie przyszłość. - Na to pytanie starają się odpowiedzieć eksperci z wielu firm zajmujących się rynkiem nieruchomości. I tak na przykład najnowsze prognozy ekspertów Knight Frank sugerują, że w latach 2016 – 2020 ceny najdroższych londyńskich adresów będą rosły wolniej niż średnia dla całej stolicy - mówi Bartosz Turek. - Knight Frank prognozuje, że tegoroczna przecena nie będzie kontynuowana i w 2016 roku londyńskie apartamenty znowu zdrożeją (o skromny 1 proc). Dynamika zmian w tym segmencie ma być jednak pięciokrotnie mniejsza niż w całym Londynie. W kolejnych latach wzrosty w centrum mają przyspieszyć, a w tańszych dzielnicach zwolnić. Analitycy spodziewają się, że wciągu pięciu lat ceny nieruchomości w całym Londynie mają wzrosnąć o 19,3 proc., a w segmencie premium w centrum Londynu - aż o 20,5 proc. - dodaje.

Podobne prognozy przygotowały też firmy Savills, JLL i Strutt & Parker. - Najbardziej zachowawczy w swoich prognozach są eksperci JLL. Sugerują oni, że ciągu pięciu lat ceny londyńskich nieruchomości wzrosną o 17 proc.. Na drugim biegunie są analitycy Strutt & Parker, którzy spodziewają się wzrostów cen o 25 proc. - podaje ekspert Lion's Banku.

Tak wynika z raportu firmy Savills za trzeci kwartał 2015 roku, na który powołuje się Lion's Bank. - To najgorsze dane od początku ostatniego kryzysu, za którego symboliczny początek uznawany jest upadek banku Lehman Brothers - przypomina Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.

Wzrosty i spadki

Pozostało 96% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej