Wrak leży w wodach Bałtyku, w Zatoce Gdańskiej, na wschód od portu w Helu - pisze Onet. W kwietniu w ramach projektu Fundacji MARE szczątki statku zbadała ekspedycja, składająca się z naukowców i kilku nurków.
Jednostka, która została zatopiona pod koniec wojny, przewoziła miliony litrów paliwa. Naukowcy z Instytutu Morskiego w Gdańsku są przekonani, że dojdzie do wycieku paliwa, a taki scenariusz oznaczać będzie katastrofę ekologiczną dla Bałtyku. Postulują, by tankowiec został oczyszczony z niebezpiecznych substancji.
Jest reakcja ministerstwa ws. Frankena
W sprawę zaangażował się też pomorski marszałek, który pisał w tej sprawie do ministerstwa. W tym tygodniu na Pomorzu odbyło się spotkanie, w którym brał udział marszałek i minister Marek Gróbarczyk. Pomorski urzędnik zaapelował do ministra o reakcję ws. Frankena, minister zażartował, że to, co zalega na dnie, nie powinno być ruszane.
Wygląda na to jednak, że będzie reakcja ministerstwa ws. Frankena. Jak informuje w rozmowie z Onetem rzecznik MGMiŻŚ, wczoraj w siedzibie ministerstwa zapowiedziano powołanie specjalnego zespołu, który ma zająć się sprawą zatopionego pod koniec wojny tankowca. W skład zespołu oprócz ludzi MGMiŻŚ wejdą też przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej, Urzędu Morskiego w Gdyni i Inspekcji Ochrony Środowiska.