Amerykańscy specjaliści uważają go za drugiego po Koperniku odkrywcę, odkąd w 1991 roku odnalazł pierwsze we wszechświecie planety nienależące do Układu Słonecznego. Film, w którym polski astronom opowiada o sobie, zrealizował Jan Sosiński.
– Odmówił Amerykanom, Brytyjczykom z BBC, a także innym polskim telewizjom – podkreśla autor filmu. – To jedyny dotąd dokument, który o nim powstał. Pierwsze zdjęcia nakręciliśmy w Arizonie. Był wtedy bardzo ostrożny, miał wiele wątpliwości. Aż mieliśmy przestój w zdjęciach i nie było co robić. Wtedy wyciągnąłem piersiówkę z whisky i zaproponowałem, żebyśmy ją napoczęli. Część ekipy zbladła, a profesor powiedział: „O fajnie, jeszcze nigdy w życiu nie piłem whisky na środku pustyni“. Lody zostały przełamane.
Aleksander Wolszczan (ur. 1946) pochodzi ze Szczecina. W filmie opowiada, że spędził tu szczęśliwe dzieciństwo. W domu zbudował z soczewek okularowych pierwszy teleskop, przez który prowadził obserwacje na strychu. Wspomina także, iż nigdy nie był w stanie za-akceptować autorytetów, a rodzice często byli wzywani do szkoły, bo nie potrafił przytakiwać nauczycielom, gdy mówili bzdury...
– Nie chciał tylko opowiadać o swoim życiu rodzinnym – ujawnia reżyser. – W filmie wyjaśnia, że mówienie o miłości sprawia mu kłopot. Autorem zdjęć jest Maciej Fijałkowski. Fantastyczne ujęcia Aleksandra Wolszczana na tle bajecznych pejzaży powstawały w Arizonie, Portoryko (tam znajduje się obserwatorium w Arecibo z największym na świecie teleskopem o średnicy 300 metrów), Toruniu, Szczecinie, na Hawajach, w Niemczech. – Spotykaliśmy się co dwa miesiące – wyjaśnia reżyser. – Był cierpliwy, potrafił stać godzinę, żebyśmy mogli nakręcić właściwe ujęcie. Nie jest kostycznym naukowcem, który widzi tylko swoją dziedzinę. Ma poczucie humoru i jest znakomitym rozmówcą. Mimo że od lat mieszka poza krajem, pięknie mówi po polsku.