– Oznacza to, iż teoretyczne trwanie życia człowieka wyznaczone przez zdolność komórek do odtwarzania się i zastępowania osiągnąć może wartość 200 – 250 lat”.
Ale wyjątkowo długie życie może być również wynikiem szczególnie korzystnej mutacji w pojedynczym genie. Skoro istnieje progeria, choroba polegająca na przyspieszeniu procesu starzenia się, może istnieć jej odwrotność, „jednogenowa długowieczność” – spekulują autorzy „Skazanych na długowieczność”, publikacji podsumowującej badania polskich stulatków. Co prawda takiego przypadku dotąd nie opisano, ale teoretycznie rzecz biorąc, jest możliwy. Nadzieje te ostudza prof. Ewa Sikora. – Na proces starzenia się wpływa funkcjonowanie wielu genów i interakcje między nimi – tłumaczy.
Mimo to wyniki walki człowieka z biologicznym zegarem wyglądają niezwykle obiecująco. Tylko w ciągu ostatniego roku udało się uzyskać kilka ważnych osiągnięć, które przybliżają ludzkość do wizji długowieczności. We wrześniu na łamach prestiżowego pisma „Cell” David Sinclair, patolog z Harvard Medical School, ogłosił, że rozpoczyna testowanie na ludziach pigułki młodości. Nie tylko opóźniałaby ona starość, ale miałaby też właściwości lecznicze. W grudniu 2006 naukowcy z Uniwersytetu Yeshiva w Nowym Jorku chwalili się zaś odkryciem mutacji genu CETPVV. To fragment DNA o dobroczynnych właściwościach, tj. ochrona przed udarami, zawałami serca oraz zachowanie jasności umysłu. Regularnie też pojawiają się doniesienia o nowych źródłach pozyskiwania komórek macierzystych posiadających zdolność przekształcania się w dowolną tkankę organizmu. Można przypuszczać, że te i inne starania naukowców sprawią, iż długowieczny człowiek krócej będzie niedołężny. Choć poprawiająca się jakość życia już znacznie zmieniła oblicze jego schyłku. – Jeśli spojrzeć na to, czym dzisiaj zajmuje się 70-latek, a czym zajmował się pół wieku temu, różnica jest ogromna – uważa Arlan Richardson, dyrektor Centrum ds. Badań nad Długowiecznością i Starzeniem z University of Texas. – Weźmy choćby pod uwagę przykład Johna Glenna (amerykańskiego astronauty i senatora – red.), który w wieku 77 lat poleciał w kosmos. Troje z moich dziadków zmarło, zanim dożyło 75 lat.
W aptece nie można jeszcze kupić wydłużającej życie tabletki cud, lecz udało się już coś równie istotnego: dość precyzyjnie określić czynniki, które wpływają na ten proces. Okazuje się, że przysłowie nie kłamie: w dużym stopniu to my sami jesteśmy kowalami swojego losu. Naukowcy szacują, że styl życia nawet w 50 proc. może odpowiadać za to, jak długo żyjemy.
Widać to na przykładzie trzech populacji świata przebadanych przez specjalistów z amerykańskiego Narodowego Instytutu ds. Starzenia się. Postanowili oni sprawdzić, dlaczego mieszkańcy sardyńskiej miejscowości Silanus, japońskiej wyspy Okinawa oraz członkowie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego z Kalifornii żyją dłużej i bardziej aktywnie niż osoby pochodzące z innych regionów świata (na przykład średnia długość życia kobiety z Okinawy wynosi 86 lat). W rezultacie naukowcy wyodrębnili kilka cech wspólnych łączących te grupy, tj. niepalenie, dbałość o rodzinę, codzienny ruch fizyczny, zaangażowanie społeczne, dieta bogata w owoce, warzywa i ciemne pieczywo.
Receptę na długowieczność można ułożyć także na podstawie wyników badań polskich stulatków, które zostały zorganizowane przez Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Prawie wszyscy byli oni w młodości szczupli – i są zresztą nadal. Wielu swego czasu nie dojadało. Jak powiedziała jedna ze staruszek: „jadłam tyle, by zaspokoić głód”. Inna z kolei tłumaczyła, że swój wiek zawdzięcza umiarowi w jedzeniu, piciu, a nawet w seksie. Jest jeszcze pewna ważna informacja... Większość stulatków stanowią panie. Choć, jeśli panowie dożywają sędziwego wieku, ich kondycja jest zazwyczaj lepsza.