Wielu z nas dobrze zna ten scenariusz: kilka tygodni restrykcyjnej diety zakończonej umiarkowanym sukcesem, a następnie stopniowy powrót do dawnej wagi. Za efekt jojo winiliśmy do tej pory siebie samych. Błąd.
Okazuje się, że odpowiada za to sposób, w jaki komórki tłuszczowe zostały zaprogramowane w dzieciństwie. Choćbyśmy się nie wiem jak starali i tak nie zdołamy zmniejszyć ich liczby. To mało optymistyczne odkrycie ogłosili badacze z Karolinska Institutet na łamach tygodnika "Nature".
Naukowcy od dawna zastanawiali się, jakie mechanizmy sterują ilością tłuszczu w organizmie. Na warsztat wzięli adipocyty, czyli komórki tłuszczowe syntetyzujące i magazynujące tłuszcze proste. Ich liczba jest wyższa u ludzi z nadwagą niż u osób szczupłych. Stąd płynie przypuszczenie, że proces tycia wiąże się z przyrostem liczby tych komórek.
Aby to zweryfikować, zespół szwedzkich badaczy postanowił zmierzyć liczbę komórek tłuszczowych u kilkuset osób oraz sprawdzić, czy zwiększa się ona wraz z przyrostem wagi ciała i wiekiem. Długo głowiono się, jak tego dokonać, aż z pomocą przyszła dr Kirsty L. Spalding, neurobiolog z Karolinska Institutet, która postanowiła wykorzystać ślady pozostawione w ludzkich organizmach przez testy jądrowe przeprowadzone w latach 1955 – 1963.
Wzrost towarzyszącego im promieniowania jonizującego wywołał gwałtowny skok stężenia izotopu węgla C14 w atmosferze, a więc i we wszystkich organizmach żywych. Taki znacznik nosi również każda ludzka komórka, co ułatwia określenie jej wieku.