Na przewlekłą niewydolność mięśnia sercowego może cierpieć milion Polaków, a śmiertelność w tej grupie sięga 10 proc. rocznie – wynika z danych Ministerstwa Zdrowia. Kardiolodzy twierdzą, że skala tego zjawiska zaczyna przybierać rozmiary epidemii. Nic dziwnego więc, że naukowcy usilnie poszukują sposobów zapobiegania i leczenia tej przypadłości.

Badacze z University of Michigan pod lupę wzięli witaminę D, która znana jest ze swojego dobroczynnego wpływu na kościec czy układ odpornościowy, a nawet zapobiega nowotworom. Dr Robert U. Simpson właśnie znalazł dowód na to, że substancja ta może również chronić serce przed niewydolnością.

W tym celu poddał testom szczury laboratoryjne, którym zaaplikował dietę o dużej zawartości soli. Niektóre zwierzęta dostawały wraz z posiłkami witaminę D, a inne nie. Efekty były porażające: gryzonie nieotrzymujące tej substancji w ciągu 13 tygodni nabawiły się przerostu mięśnia sercowego utrudniającego pracę serca i wykluczającego zwykłą aktywność życiową. Z kolei narządy szczurów leczonych witaminą D były w wyraźnie lepszej kondycji: miały niższą wagę, niepowiększoną lewą komorę i przepompowywały krew z mniejszym wysiłkiem.

– Witamina D zatrzymuje postęp niewydolności serca i działa osłonowo na ten narząd – mówi dr Simpson.

Najlepszym źródłem witaminy D jest słońce, pod wpływem którego ludzka skóra sama produkuje tę substancję. Zimą pozostaje nam picie tranu i jedzenie ryb morskich.