Lucca i Aviaja są jednymi z dziewięciorga dzieci na świecie, które zostały urodzone przez kobietę po przeszczepie jajników. Ich matka, 32 - letnia Dunka, Stinne Holm Bergholdt przeszła tę procedurę, ponieważ chorowała na raka. Przed poddaniem się pięć lat temu chemioterapii, która może nieodwracalnie uszkodzić płodność, lekarze wycięli jej fragment prawego jajnika. Tkanka została zamrożona. Po zakończeniu leczenia, w 2005 roku odmrożono ją i z powrotem wszczepiono na miejsce. Dwa lata później za pomocą zabiegu sztucznego zapłodnienia Bergholdt zaszła w ciążę. Rok później udało się to ponownie, tym razem metodą naturalną.
Kobieta przyznaje, że była tym ogromnie zaskoczona. Spodziewała się bowiem, że znowu będzie musiała poddać się in vitro. – Byliśmy już umówieni w klinice leczenia niepłodności, aby porozmawiać o możliwości urodzenia drugiego dziecka. Tymczasem okazało się, że udało nam się to bez żadnej pomocy – cieszy się kobieta. Jak dodaje, przyjemnie zaskoczyło ją, że jej ciało funkcjonuje normalnie.
Ze swoją pacjentką zgadza się prof. Claus Yding Andersen. – Pierwszy raz udało się kobiecie po zamrożeniu i przeszczepie jajników dwukrotnie zajść w ciążę i urodzić dziecko – opowiada. To najlepszy dowód na to, że krioprezerwacja tkanki jajnika może być ważną metodą pozwalającą na zachowanie płodności. Zdaniem Andersena, przykład Bergholdt powinien zachęcić lekarzy do używania owej procedury w przypadku dziewcząt i młodych kobiet, których zdolności rozrodcze mogą być z różnych przyczyn zagrożone.
– Brzmi to niezwykle interesująco, ale do tej pory z sukcesem przeprowadzono zaledwie kilka podobnych zabiegów. Za mało, by można było stosować tę procedurę na masową skalę – uważa dr Melanie Davies, rzeczniczka prasowa brytyjskiego Royal College of Obstetricians and Gynaecologists.
O przypadku Stinne Holm Bergholdt donosi najnowsze wydanie pisma "Human Reproduction". Współautorką artykułu jest sama Bergholdt, która na co dzień pracuje w Uniwersytecie Południowej Danii w Odense. Fragment jej jajnika wciąż jest zamrożony w ciekłym azocie. Według lekarza, swoje funkcje może zachować jeszcze przez kolejne 40 lat.