Plaga zatruć ołowiem dotknęła prowincję Zamfara w północnej Nigerii, gdzie w ciągu ostatniego półrocza zmarło ponad 400 dzieci. - To liczba mocno niedoszacowana, wierzchołek góry lodowej — mówi El-Shafii Muhammad Ahmad, koordynator Lekarzy bez Granic w północno-zachodniej Nigerii. — Duża część zgonów związanych z zatruciem ołowiem nie zostało nigdzie odnotowanych, wiele z nich jest przypisywanych innym przyczynom lub ukrywanych przez lokalne społeczności.
A jest co ukrywać, bo większość mieszkańców tej części Nigerii żyje z nielegalnego wydobycia złota, które skrywa się w minerałach bogatych w ołów. Mężczyźni przynoszą do domów fragmenty takich skał i przekazują je żonom, które wraz z dziećmi rozłupują je na miał, aby wypłukać z niego drobiny złota. Dwie godziny pracy wystarczą na wydobycie grama tego kruszcu, co jest dużo bardziej opłacalne niż rolnictwo i hodowla. Problem w tym, że tym sposobem do płuc kobiet i dzieci dostają się ogromne ilości bogatego w ołów proszku, który osiada również na klepiskach i ścianach domów oraz przedmiotach codziennego użytku.
Zatrucie tym metalem wywołuje drgawki, utratę świadomości i ślepotę, a w formie przewlekłej — anemię, uszkodzenie nerek i mózgu oraz impotencję. U młodych organizmów, mających słabszy system odpornościowy, zatrucie takie prowadzi do śmierci. To z tego powodu prawie wszystkie ofiary w Zamfarze to dzieci poniżej 5. roku życia.
Raport przedstawiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych podaje, że w siedmiu najbardziej zatrutych ołowiem wioskach żyje około 3600 dzieci poniżej piątego roku życia. Obszar dotknięty zanieczyszczeniem obejmuje jednak znacznie większy obszar ze 180 wioskami zamieszkanymi przez 30 tys. ludzi.
Pierwsze przypadki zatrucia ołowiem zostały odkryte w tym regionie w marcu tego roku przez organizację Lekarze bez Granic, która wykonywała tam coroczne szczepienia. Okazało się wówczas, że wyjątkowo dużo dzieci umiera tam z niejasnych przyczyn, często przypisywanych malarii. W niektórych wioskach lekarzom nie udało się spotkać żadnego dziecka. Po przeprowadzeniu badań stało się jasne, że to ołów truje mieszkańców tych okolic. Stężenie tego metalu we krwi wielokrotnie przekraczało przyjęte normy.