Eksperci chińskiego centrum kontroli chorób zakaźnych odkryli, że kobieta została zainfekowana wirusem H10N8. Pacjentka z miasta Nanchang we wschodniej części kraju zmarła w wyniku zakażenia, które spowodowało ostre zapalenie płuc. Chińskie władze informują o tym dopiero teraz, choć kobieta zmarła 6 grudnia..
Specjaliści podkreślają, że wirus ten wcześniej nie atakował ludzi. To zdarzyło się pierwszy raz. I od razu miało śmiertelny skutek.
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przyznają, że rozwój wydarzeń w Chinach jest niepokojący. Obecnie próbują ustalić jakie jest źródło zakażenia. Wiadomo tylko, że H10N8 dotąd był identyfikowany u ptaków.
- Zawsze martwimy się gdy jakiś wirus przeskakuje przez barierę międzygatunkową, ze zwierząt na ludzi — mówi Timothy O'Leary, regionalny szef WHO. — Ale na razie cała sprawa jest jeszcze badana przez chińskie władze i póki co nie stwierdzono aby doszło do wzajemnych zakażeń między ludźmi.
Zakażenia między ludźmi, pozwalające wirusowi atakować duże skupiska miejskie uważane są za dzwonek alarmowy zwiastujący nadchodzącą epidemię. Dlatego — dopóki do zakażenia konieczny jest kontakt ze zwierzęciem — lekarze WHO nie widzą powodów do nadzwyczajnego niepokoju.