Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco twierdzą, że wykorzystywane obecnie tylko w przypadku podwyższonego ryzyka wystąpienia zespołu Downa u płodu badanie jest skuteczniejsze niż USG. W przeprowadzonych przez nich eksperymentach test krwi matki poprawnie wskazał 38 przypadków z badanych 16 tys. kobiet w ciąży. Konwencjonalna metoda wyłowiła 30 przypadków, były wśród nich również pomyłki - wskazania istnienia wad, podczas gdy w rzeczywistości wcale ich nie było.

Test, wykonywany zresztą już obecnie, lecz tylko u niektórych matek, a nie we wszystkich przypadkach, polega na analizie DNA pochodzącego od dziecka, a znajdującego się we krwi matki. Zdaniem lekarzy, jego powszechniejsze stosowanie mogłoby ograniczyć liczbę inwazyjnych i potencjalnie niebezpiecznych dla zdrowia matki i dziecka procedur diagnostyki prenatalnej.

Zespół Downa występuje u jednego na ok. 1000 żywych urodzeń. Osoby dotknięte tą wadą są zwykle niepełnosprawne intelektualnie, mają również charakterystyczny wygląd - niższy niż przeciętny wzrost, płaską twarz, czy migdałowate oczy. Częściej chorują na serce czy płuca.

Kobiety w ciąży mogą poddać się badaniom związanym z potencjalnymi wadami płodu. W przypadku podejrzenia zespołu Downa wykonuje się przeskórne pobranie krwi pępowinowej, biopsję oraz USG (sprawdza się tzw. przezierność karku). Badania te są albo nieprecyzyjne (jak USG), albo grożą uszkodzeniem płodu, a nawet poronieniem.

- na podst. bbc