Rz: Selektywne usuwanie wspomnień może się okazać skuteczną metodą leczenia fobii i stresu pourazowego, ale manipulowanie pamięcią brzmi przerażająco. Obudzimy się w końcu w totalitarnym świecie, w którym nie będziemy mieli władzy nad własnym umysłem...
Tomasz Maruszewski: To zależy, do jak wielu źródeł informacji będziemy mieli dostęp. Rzeczywiście istnieje zagrożenie, że ktoś będzie chciał manipulować naszym umysłem. Badania nad efektem dezinformacji pierwotnie dotyczyły tego, jak ludzie zapamiętują wypadki samochodowe, ale szybko się okazało, że ten efekt bardzo często jest wykorzystywany przez propagandę polityczną. Chodzi o sytuacje, gdy jedna informacja nakłada się na drugą i zmienia jej pierwotne znaczenie. Jednak dostęp do zróżnicowanych źródeł informacji zmniejsza niebezpieczeństwo manipulowania naszym umysłem.
Na ile łatwo manipulować pamięcią?
U 30 proc. ludzi rzeczywiście udaje się wywołać fałszywe wspomnienia. Historia badań nad zaszczepianiem wspomnień jest dość ciekawa. Okazało się, że część pacjentów w trakcie psychoterapii przypominała sobie z dzieciństwa fakty molestowania czy przemocy fizycznej, choć wcześniej nie miała o nich pojęcia. Początkowo uznano, że przy okazji tak przykrych zdarzeń nasz umysł uruchamia proces wyparcia, usunięcia tych faktów ze świadomości. A podczas psychoterapii to wyparcie ustępuje i pierwotnie ukryte informacje nagle wychodzą na jaw.
Brzmi to sensownie...