Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że organizmy uzyskane przez mutagenezę – zestaw technik umożliwiających zmianę genomu żywego gatunku bez wplatania obcego DNA – są organizmami zmodyfikowanymi genetycznie i co do zasady podlegają obowiązkom ustanowionym przez dyrektywę GMO.
Wielu badaczy twierdzi, że organy regulacyjne powinny wykazać łagodniejsze podejście do oceny produktów stworzonych za pomocą nowych technologii, ale niektórzy ekolodzy argumentują, że takie ingerencje powinny podlegać tym samym unijnym zasadom, które mają zastosowanie do innych organizmów genetycznie zmodyfikowanych.
Orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w praktyce oznacza, że nawet rośliny tworzone za pomocą nowych technik edycji genów, nieobejmujących przenoszenia genów między organizmami muszą przejść tak samo długi proces zatwierdzania jak rośliny transgeniczne (GMO).
– Cieszymy się z orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i jesteśmy wdzięczni za tę wybiegającą w przyszłość decyzję – powiedziała Dana Perls, działaczka ekologiczna z Friends of the Earth (FOE) w Waszyngtonie. – Wszystkie produkty wykonane przy użyciu inżynierii genetycznej, w tym narzędzi do edycji genów, powinny być kontrolowane, oceniane pod kątem wpływu na zdrowie i środowisko oraz oznakowane.
Naukowcy protestują
– Orzeczenie to zamyka drogę wielu korzystnym modyfikacjom genetycznym, takim jak hodowla odpornych na choroby roślin, które wówczas wymagają znacznie mniejszego zastosowania pestycydów – komentuje prof. Sophien Kamoun z The Sainsbury Laboratory. – Ta decyzja ignoruje postępy w biotechnologii, które czynią ją bardziej precyzyjną niż tak zwana konwencjonalna mutageneza. Bioedycję można również wykorzystać do odtworzenia dawnych, naturalnych odmian.