Dojdzie do tego, jeśli w dalszym ciągu energetyka będzie obficie korzystać z zasobów ropy, gazu i węgla, emitując tym samym do atmosfery gazy cieplarniane. Naukowcy ostrzegają o tym na łamach prestiżowego amerykańskiego pisma „PNAS" („Proceedings of the National Academy of Sciences"). Jego autorami są badacze z Kobenhavns Universitet, Universität Potsdam i Australian National University (Canberra).
Z kalkulacji poczynionych przez tych badaczy wynika, że istnieje punkt krytyczny ocieplenia naszej planety, a jego przekroczenie doprowadzi nieuchronnie do tego, że zacznie się realizować katastroficzny scenariusz, przy czym może do tego dojść już za kilka dziesięcioleci.
Czytaj także: Równowaga może powstrzymać apokalipsę
Ten punkt krytyczny zostanie osiągnięty, gdy średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 stopnie w skali Celsjusza w porównaniu z epoką preindustrialną – na razie jest ona wyższa o mniej więcej jeden stopień, lecz rośnie w rytmie 0,17 stopnia w ciągu dekady.
Ocieplenie o 2 stopnie spowoduje efekt domina, topnienie pokrywy lodowej Grenlandii spowoduje wzrost temperatury w północnym Atlantyku, to z kolei sprawi, że w błyskawicznym tempie zaczną się kurczyć lody Arktyki (i tak już redukujące się zbyt prędko), co wpłynie na cyrkulacje prądów oceanicznych – a to ociepli Antarktykę... i tak dalej – ostrzegają naukowcy.