Kłamstewka i półprawdy o kochaniu

Prawdziwa miłość nie trwa wiecznie, ale zdarza się więcej niż raz. Najczęściej kochamy się nie latem, lecz jesienią, a orgazm nie oznacza miłosnego spełnienia – twierdzą naukowcy, podważając powszechne opinie o naturze ludzkich uczuć

Publikacja: 13.02.2008 02:11

Kłamstewka i półprawdy o kochaniu

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Kto wie, czy gdyby romans Romea i Julii, Heloizy i Abelarda czy Tristana i Izoldy trwał dłużej, to namiętność między nimi by nie wygasła. Jak obliczyli neurobiolodzy, ta odmiana miłości – zwana romantyczną – kończy się po roku, góra półtora. Jej utrzymywaniu się sprzyjają trudności na drodze do spełnienia, które podsycają żar uczucia.

Miłość Romea i Julii stanowi dzisiaj wzór dla zakochanych. Ale czy słusznie? Czy, obchodząc jutro swoje święto, nie powinni oni choć przez chwile spojrzeć na swój stan oczami naukowców?

– Idea miłości romantycznej jako jedynego prawdziwego uczucia, wielkiej namiętności dezorganizującej życie, jest mitem – mówi “Rz” prof. Bogdan Wojciszke z Instytutu Psychologii PAN, autor książki “Psychologia miłości”. – Subiektywnie rzecz biorąc, to silne przeżycie, lecz ze swej natury nieuchronnie ulotne.

Głośnym echem odbiła się teza, jaką na ten temat postawił Michael Liebowitz, psychiatra z New York State Psychiatric Institute. Otóż stwierdził on, że wygasanie miłości ma swoje podstawy w fizjologii mózgu. Organ ten może przyzwyczajać się do naturalnych stymulatorów lub może dochodzić w nim do obniżania się poziomu PEA. To fenyloetylamina, mała cząstka, która wzmaga poczucie szczęścia, radości i euforii. Zakochujemy się, kiedy komórki nerwowe w układzie limbicznym, siedlisku uczuć, są nasycone przez tę i inne substancje.

Na kolejnych etapach związku trzeba włożyć weń wiele pracy. Także dlatego, że ludzka psychika silniej reaguje na wydarzenia negatywne niż pozytywne. W rezultacie życiem we dwoje rządzi prawo asymetrii. Dlatego, by przezwyciężyć skutki jednego przykrego incydentu, trzeba pięciu przyjemnych. – Wielu osobom się wydaje, że miłość wydarza się sama, bez wysiłku ze strony osób zainteresowanych – mówi prof. Bogdan Wojciszke. Zdaniem psychologa to kolejny mit na jej temat.

Młodość to namiętność. W tym czasie wszystko przeżywa się bardziej, również stan zakochania. Dlatego kiedy w dojrzałym wieku człowiek patrzy wstecz, wydaje się mu, że największe uczucie spotkało go właśnie wtedy. Nic dziwnego, że portal nasza-klasa.pl, łącząc po latach koleżanki i kolegów ze szkolnych ławek, rozbija rodziny.

Wielka miłość, zwana romantyczną, kończy się według uczonych po półtora roku

Psychologowie uważają jednak, że nie tyle miłość się zdarza raz, ile właśnie młodość. A przecież zakochują się także ludzie starsi, choć jak tłumaczy prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, odbierane jest to jako dziwactwo. – Pamiętam jedną ze swoich pacjentek, emerytkę, której córka zabraniała się spotykać z amantem. Matka wymykała się z domu pod pretekstem pójścia do kościoła. Z płaczem tłumaczyła, że kochała swojego zmarłego męża, ale nie sądziła, że jeszcze coś takiego jej się w życiu przydarzy – opowiada Izdebski. Jak wynika z jego badań, w miłości ludzi starszych element seksualny schodzi na dalszy plan, a najważniejsze staje poczucie bliskości.

Skoro mowa o miłości erotycznej, to nieprawda, że miernikiem udanego pożycia jest osiągnięcie orgazmu. – To ważny wskaźnik, ale nie najważniejszy – mówi Izdebski. Dlatego, przeprowadzając swoje badania, pyta respondentów o to, czy są zadowoleni z życia intymnego. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, których seksualność jest bardziej skomplikowana, niż jeszcze do niedawna sądzono. Orgazm jest dla pań ważny, ale ważniejsza bywa harmonijna relacja z partnerem.

Utarło się, że seks się uprawia wieczorem. Ale nie dla wszystkich jest to oczywiste. – Rytmy biologiczne człowieka w dużym stopniu zależą od uwarunkowań genetycznych – tłumaczy prof. Bronisław Cymborowski z Wydziału Biologii UW, chronobiolog. Dla tak zwanych skowronków, a więc osób, które najwięcej wigoru mają rano, ten czas będzie lepszy na uprawianie miłości. Przyczynia się do tego podwyższony poziom testosteronu i hormonów stresowych. Tzw. sowy bardziej aktywne będą wieczorem. Dlatego ważne jest, by wiązać się z osobami o podobnym chronotypie.

Najczęściej zakochujemy się na wiosnę, a kochamy się jesienią. Liczba kontaktów seksualnych jest w październiku dwukrotnie wyższa niż w lutym, miesiącu najbardziej chudym pod tym względem. O ile wakacje są czasem, w którym przeżywa się płomienne romanse, o tyle prawdziwej miłości się szuka przeważnie w brzydszych porach roku. – Zaczyna się jesienią – mówi Cymborowski. – Latem buzują w nas hormony i łatwo się zakochać. Ale takiej miłości często nie traktuje się poważnie. Początek stycznia jest czasem noworocznych obietnic, próbą zaczynania życia od nowa. Także z nowym partnerem.

Wbrew pozorom miłość nie kojarzy się nam z namiętnością. Cechami tej prawdziwej jest dla znacznej większości Polaków zaufanie, lojalność, bezinteresowność, dążenie do dobra drugiej osoby i szacunek. Takie wyniki przynoszą badania CBOS przeprowadzone w 2005 roku. Zaledwie co setna osoba odpowiedziała, że prawdziwą miłość utożsamia z udanym życiem erotycznym, a niewiele więcej z ekstazą uczuć. 40 proc. wierzy w prawdziwą miłość bez seksu.

Ale nie można zarzucić Polakom braku romantyzmu. Prawie dwie trzecie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia (częściej przekonane są o tym kobiety). Przeżywaniu szaleńczych uczuć sprzyja wyższe wykształcenie, dobre warunki materialne oraz wysoka pozycja zawodowa. Wśród badanych zajmujących stanowiska kierownicze oraz pracujących na własny rachunek około trzech czwartych deklaruje, że było bez pamięci zakochanych. Co drugi z nas wierzy, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz. Jednocześnie co piąty deklaruje, że zakochany był dwukrotnie, a 8 proc., że zdarzyło się to trzy lub więcej razy. Jak najlepiej okazywać, że się kogoś kocha? Dbałością o tę osobę i pomaganiem jej – uważa najwięcej Polaków. Co szósty wskazuje na przytulanie i pocałunki. Co dziesiąty mówi, że ofiarowując prezenty i kwiaty.

Kto wie, czy gdyby romans Romea i Julii, Heloizy i Abelarda czy Tristana i Izoldy trwał dłużej, to namiętność między nimi by nie wygasła. Jak obliczyli neurobiolodzy, ta odmiana miłości – zwana romantyczną – kończy się po roku, góra półtora. Jej utrzymywaniu się sprzyjają trudności na drodze do spełnienia, które podsycają żar uczucia.

Miłość Romea i Julii stanowi dzisiaj wzór dla zakochanych. Ale czy słusznie? Czy, obchodząc jutro swoje święto, nie powinni oni choć przez chwile spojrzeć na swój stan oczami naukowców?

Pozostało 90% artykułu
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację