Amerykański satelita szpiegowski wielkości furgonetki krąży wokół Ziemi jak setki innych satelitów, z jedną różnicą: nie ma z nim żadnego kontaktu. Po raz pierwszy władze Stanów Zjednoczonych podały tę wiadomość w zeszłym miesiącu, teraz jednak postanowiły, że niebezpieczny obiekt krążący wysoko nad naszymi głowami trzeba będzie zestrzelić. Pentagon planuje wystrzelenie specjalnie zmodyfikowanej w tym celu rakiety na początku marca. Informacja ta zelektryzowała polskich polityków. Minister obrony narodowej ogłosił podwyższony stan gotowości bojowej od przyszłego tygodnia. – Czuwamy. Trzymamy rękę na pulsie – oświadczył Bogdan Klich. Generał Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego WP, tłumaczył, że oznacza to wzmocnienie elementów systemu reagowania, sprawdzenie systemów łączności, stały kontakt z instytucjami NATO, jak również z ambasadą amerykańską. – Musieliśmy uruchomić rutynowe procedury, ale prawdopodobieństwo, że ten satelita miałby spaść na Polskę, jest jak jeden do miliona. W ciągu kilku dni pewnie się okaże, że całe to zamieszanie jest śmiechu warte – mówi „Rz” jeden z ministrów w Kancelarii Premiera. Donald Tusk nie przerwał urlopu, ale jest informowany na bieżąco.
Nie umiemy przewidzieć, gdzie spadłby ten satelita, nawet w dużym przybliżeniu - mjr Patrick Ryder, rzecznik Pentagonu
Generał Roman Polko z Biura Bezpieczeństwa Narodowego też uważa, że prawdopodobieństwo, iż satelita spadnie na Ziemię, wynosi najwyżej 25 procent. – Ale nawet jeśli, dotyczy to przestrzeni dwóch boisk piłkarskich – powiedział „Rz”.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA James Jeffrey tłumaczy, że w ciągu ostatnich trzydziestu kilku lat wiele satelitów spadało na Ziemię, nie robiąc nikomu krzywdy. – Ale to, co sprawia, iż ten przypadek jest nieco inny, to prawdopodobieństwo, że satelita, rozpadając się, mógłby wypuścić do atmosfery duże ilości toksycznych gazów – wyjaśnił.
Chodzi o używaną do napędu silnika satelity hydrazynę. Ta gęsta, bezbarwna, żrąca i oleista ciecz jest toksyczna i groźna dla środowiska. W wysokiej temperaturze przechodzi w stan gazowy. Zdaniem Jeffreya nie można całkowicie wykluczyć scenariusza wydarzeń, w którym szczątki – być może toksyczne – spadłyby na gęsto zaludnione tereny, powodując śmierć ludzi. Dlatego prezydent Bush w porozumieniu z Pentagonem uznał, że należy podjąć próbę zestrzelenia satelity.