To rewolucja w myśleniu o samochodach i ekologii. Podczas gdy wiele firm stara się, często na siłę, przyzwyczaić do ekologicznego myślenia, Griffith daje nam gotowe rozwiązanie – twierdzi na łamach miesięcznika „Fast Company” Alex Frankel.
Ostatnie dziesięć lat Scott Griffith spędził, wymyślając sposób, jak funkcjonować bez własnego auta. Dzisiaj do jego serwisu należy 180 tys. stałych członków, którzy płacą abonament średnio w wysokości 50 dol. rocznie, a firma osiągnie w tym roku prawdopodobnie 100 milionów dol. zysku.
Wszystko działa na zasadzie francuskiego systemu wypożyczania rowerów Velib czy publicznych rowerów w Amsterdamie. To system czasowego wypożyczania samochodów (na przykład na dwie, trzy godziny).
W zeszłym roku firma Griffitha połączyła się z inną funkcjonującą na tej samej zasadzie – Flexcar. Dzisiaj działa w 50 dużych miastach USA, Kanady i Wielkiej Brytanii. Z serwisu Zipcar korzysta już blisko 2 miliony ludzi. W Stanach serwis kieruje swoje usługi głównie do studentów, działa więc na ponad 70 kampusach uniwersyteckich, ale zipcars są dostępne dla każdego.
Mając telefon komórkowy wyposażony w GPS (ostatnio wystarczy nawet telefon umożliwiający połączenie z Internetem, a wkrótce wystarczy tylko SMS) – można znaleźć auto, które jest najbliżej. Następnie trzeba zrobić rezerwację, skorzystać z samochodu (który jest już ubezpieczony i zatankowany), a na koniec odstawić go na miejsce, skąd został wypożyczony.