RZ: Czy eksperyment w LHC to naprawdę podróż do początku wszechświata?
Krzysztof Meissner: Fundamentalne pytanie brzmi: z czego się składa wszechświat? Jak wyglądał we wczesnych chwilach istnienia? Kiedy cofamy się w przeszłość, wiemy, że był on gorętszy, czyli były w nim bardziej masywne cząstki. Ale w pewnym momencie nasza wiedza się kończy. Jeżeli chcemy odpowiedzieć na pytanie, co było blisko początku wszechświata, jak wyglądał, jak się rozszerzał, dlaczego ma taki skład, skąd ma nadwyżkę materii nad antymaterią, musimy się cofnąć do pierwszych chwil jego istnienia. Coraz potężniejsze akceleratory, takie jak uruchamiany właśnie teraz LHC, pozwolą nam uzyskiwać cząstki o coraz większych masach, a więc takie, które istniały, kiedy wszechświat był bardzo gorący. W tym sensie eksperymenty w LHC pozwolą odpowiedzieć na pytanie, jaki jest fundamentalny skład materii.
Czy zobaczycie te nowe cząstki na ekranach komputerów?
Ależ skąd! Nie zobaczymy bezpośrednio żadnych nowych cząstek, o ich istnieniu dowiemy się jedynie pośrednio, porównując teoretyczne wyliczenia z obserwowanymi. W czasie zderzenia energia będzie tak wielka, że efektywnie będą zderzać się ze sobą nie protony, ale składniki protonu: kwarki i gluony. W momencie zderzenia uwalniana będzie olbrzymia energia, która może doprowadzić do powstania nowych cząstek. Chcemy zbadać, jakie cząstki mogą wtedy powstać, bo tak ogromnych energii jeszcze nie stosowaliśmy. Cząstki, które w wyniku takich zderzeń powstaną, będą miały ogromne masy, wielokrotnie większe niż masa protonu. Ale natychmiast się rozpadną. Produktami kolizji, które będziemy obserwować w detektorach, będą i tak cząstki, które już znamy. Ale o istnieniu nieznanych nam cząstek o dużych masach będziemy mogli wnioskować po zderzeniu jedynie pośrednio, na podstawie tego, co powstanie w wyniku kolizji. Taki sposób odkrywania nowych, z reguły bardzo nietrwałych, cząstek stosowany jest od dawna. Pewien paradoks polega na tym, że – chcąc badać świat w coraz mniejszej skali – potrzebujemy coraz większych akceleratorów. Do badania materii w skali mikronowej wystarczy mikroskop, ale badanie skali tysiąc razy mniejszej niż jądro atomowe wymaga już 27 kilometrowego tunelu i kilkuset megawatów mocy.
Jakich odkryć możemy się spodziewać?