Dziennik "Los Angeles Times" podał w środę, że dwie grupy zajmujące się ochroną środowiska, złożyły w zeszłym miesiącu pozew federalny, w którym zwróciły się do sędziego o zmuszenie rządowej agencji US Fish and Wildlife Service do ustalenia, czy salamandry z Jeziora Shasta powinny być chronione, zgodnie z ustawą o zagrożonych gatunkach.

Jedna z grup, Centrum Różnorodności Biologicznej, poprosiła w 2012 r. agencję o ustalenie salamandry jako gatunku zagrożonego, ale agencja nie podjęła decyzji - powiedziała Jenny Loda, pełnomocnik grupy. Ekolodzy twierdzą, że projekt zniszczyłby środowisko płazów i naraziłby je na niebezpieczeństwo wyginięcia.

Pozew został wywołany posunięciem rządu federalnego, który planuje podniesienie tamy Shasta o dwa stopnie. Ustawa California Wild and Scenic Rivers Act, uchwalona w 1972 roku, zabrania podwyższania zapory, której wysokość wynosi 183 metry. Ale administracja Donalda Trumpa forsuje dla tamy inny plan. Kongres zatwierdził w marcu 20 milionów dolarów na podniesienie zapory, a Biuro Inżynierów Amerykańskich z Departamentu Spraw Wewnętrznych, nadzorujące plan, spodziewa się rozpocząć pierwsze prace budowlane pod koniec 2019 roku.

Salamandra Shasta była uważana za jeden gatunek aż do kwietnia, kiedy to naukowcy podzielili go na trzy osobne gatunki na podstawie analizy DNA - salamandrę Shasta, salamandrę Samwel Shasta i salamandrę Wintu Shasta.