Oficjalnie baklofen zmniejsza napięcie mięśni i wykorzystywany jest do leczenia m.in. stwardnienia rozsianego, porażenia spastycznego czy nerwobólu. Nieoficjalnie lekarze przepisują go alkoholikom.
Francuska Agencja ds. Bezpieczeństwa Produktów Zdrowotnych (AFSSAPS) uznała właśnie, że baklofen może być w „pewnych przypadkach" wykorzystany do walki z chorobą alkoholową. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji są badania dr. Philippe'a Jaury'ego z L'Universite Paris Descartes, w których uczestniczyła grupa 132 uzależnionych. Z testów wynika, że nowy-stary lek jest skuteczniejszy niż obecnie wykorzystywane środki. Po terapii baklofenem ok. 80 proc. alkoholików nie odczuwało potrzeby picia. Inne leki oferują ok. 25-procentową skuteczność.
„Ostatnia szklanka"
Wszystko dzięki uporowi francuskiego lekarza Oliviera Ameisena. – Ameisen odkrył lek na uzależnienie – uważał nieżyjący już dr Jean Dausset, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny w 1980 roku.
Historia Ameisena – lekarza uzależnionego od alkoholu, który przeprowadził eksperyment sam na sobie – przypomina klasyczne filmy. Urodzony w 1953 roku Ameisen jest kardiologiem. Pracował m.in. w szpitalu w Nowym Jorku, był wykładowcą miejscowego uniwersytetu, otworzył nawet prywatną praktykę.
Pod koniec lat 90. wpadł w alkoholizm. Przyznał się do tego i przystąpił do standardowej w takich przypadkach terapii. Mimo – jak mówi – 5 tys. spotkań grupy Anonimowych Alkoholików w ciągu kilku lat nie udało mu się uwolnić z nałogu. Nie przyniosły też trwałego rezultatu programy detoksykacji, terapii indywidualnej. Szanowany kardiolog mógł nie pić przez góra trzy miesiące. Nie działały środki farmakologiczne – naltrekson czy topiramat.