105 lat temu, 13 listopada 1907 roku, Paul Cornu, po raz pierwszy w historii, wzniósł się dwuwirnikowym śmigłowcem własnej konstrukcji na wysokość 30 cm i utrzymał w powietrzu 20 sekund.
Fragment tekstu z archiwum "Rzeczpospolitej"
, z dodatku "Samoloty i ludzie"
Tak w manuskrypcie z 1475 roku zwanym „Kodeksem atlantyckim” Leonardo da Vinci zanotował swoim słynnym lustrzanym pismem pomysł na maszynę przypominającą współczesne helikoptery. Da Vinci nie był jednak pierwszym, który w wykorzystaniu ruchu obrotowego dostrzegł możliwość unoszenia się w powietrzu. Chińskie bączki – miniaturowe zabawki zwane molinet, których małe wirniki wprawiane były w ruch nawiniętym na oś sznurkiem lub ruchem dwu złożonych płasko dłoni – przywozili do Europy w XIV wieku żeglarze. Znamy je z rysunków i obrazów z tamtego czasu, na których występują jako rekwizyt w rękach dzieci. Na przykład na XV-wiecznym przedstawieniu Dzieciątka Jezus w pałacu Tesse du Mans we Francji czy w dziele Pietera Breughela „Bawiące się dzieci” z 1532 roku.
Musiało upłynąć wiele lat, nim wirująca zabawka przekształciła się w służący człowiekowi sprzęt latający. Pierwszy raz „śrubowiec” oderwał się bowiem od ziemi dopiero w 1907 roku, a w pełni funkcjonalnym środkiem transportu stał się znacznie później niż samolot, bo dopiero podczas II wojny światowej. To opóźnienie wynikało między innymi z tego, że śmigłowiec nie miał, jak samolot, wzorca w przyrodzie – jeśli pominąć wirujące nasiona klonu. Proces uzyskiwania wszystkich właściwości maszyny lotnej, w tym zdolności do sterowanego lotu, trwał prawie 40 lat i miał kilka etapów.