Wnioski z najnowszych eksperymentów na zwierzętach potwierdzają to, co zaobserwowali naukowcy u ludzi żyjących w miastach. Przed rokiem pismo „JAMA Psychiatry" opublikowało rezultaty analiz neurologów przekonujących, że u dzieci narażonych w pierwszym roku życia na mocno zanieczyszczone powietrze ryzyko rozwoju autyzmu wzrasta aż trzykrotnie.
Aby sprawdzić podejrzenia lekarzy, naukowcy z Centrum Medycznego Uniwersytetu Rochester przeprowadzili testy na laboratoryjnych myszach. Zespół prof. Deborah Cory-Slechty w kontrolowanych warunkach pozwolił młodym zwierzętom (przez pierwsze dwa tygodnie życia) oddychać powietrzem takim, jak podczas godzin szczytu w amerykańskim mieście średniej wielkości. Małe myszki narażone były na zanieczyszczenia cztery godziny dziennie przez zaledwie osiem dni.
Już po 24 godzinach naukowcy zaobserwowali stan zapalny w mózgach zwierząt i opuchnięcie niektórych regionów. – Wokół nich nie zobaczyliśmy normalnie uformowanej istoty białej mózgu – przyznaje prof. Cory-Slechta. – Zapalenie trwale zahamowało prawidłowy rozwój tkanki.
Naukowcy odkryli również wzrost poziomu substancji charakterystycznych dla objawów schizofrenii. Badacze sądzą, że za ten efekt odpowiadają bardzo drobne cząsteczki, które z płuc przenikają do krwi, a później trafiają do mózgu. Nie są jednak pewni, jak ten mechanizm działa.
– Nasze odkrycie dowodzi, że podejrzenia, iż zanieczyszczenie środowiska odgrywa rolę w powstawaniu autyzmu i innych chorób neurologicznych są uzasadnione – mówi prof. Cory-Slechta. – Sądzę, że powinniśmy zadać sobie pytanie, czy obecne przepisy regulujące jakość powietrza są wystarczające, aby ochronić zdrowie naszych dzieci.