Słowo „biopaliwo" zyskało właśnie nowe znaczenie. I nie chodzi tu wcale o dotacje na produkcję oleju rzepakowego i innych substancji dolewanych do benzyny. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda opracowali system, który wprost przekłada energię słoneczną i wodę na płynne paliwo.
Nie jest to wprawdzie benzyna 95 ani nawet diesel, lecz alkohol – izopropanol – już obecnie używany jako dodatek do paliw. Rozważa się też wprowadzenie podobnych związków jako zamiennika benzyny – bez konieczności modyfikacji silników.
Po drodze system produkuje w dodatku wodór, który można wykorzystać do napędzania silników nowej generacji – na przykład Toyoty Mirai, pierwszego seryjnego samochodu z wodorowymi ogniwami paliwowymi.
Pożytki z genetyki
Bioniczny liść – bo tak wynalazcy określają swoje dzieło – produkuje paliwo w dwóch etapach. Pierwszy polega na wykorzystaniu energii słonecznej do produkcji energii elektrycznej. Ta z kolei jest używana do uzyskania wodoru i tlenu z wody.
Do tego miejsca ta technologia jest dość dobrze sprawdzona, tyle że mało efektywna. Samochody na wodór dopiero raczkują – wymagają specjalnych zbiorników na paliwo i przystosowanych do tankowania wodoru stacji. Biolog dr Joseph Torella i chemik Christopher Gagliardi z Harvarda, główni autorzy pomysłu, który zresztą sami opisują w najnowszym wydaniu magazynu „PNAS", uważają wręcz, że wodorowe samochody wcale się nie przyjmą.