Tytuł może mieć coś wspólnego ze słynną autobiograficzną książką Janusza Głowackiego „Z głowy”. Ale nawet jeśli podobieństwo tytułu jest przypadkowe – treść już nie. Różnica polega na tym, że autor „Antygony w Nowym Jorku” plotkował również o innych, tymczasem Zalewski śpiewa o sobie – do bólu szczerze, o wielu życiowych zakrętach, w jakie wszedł i z których szczęśliwie wyszedł.
Krzysztof Zalewski przed lustrem
Kompozycja tytułowa jest wsparta performerskim teledyskiem, w którym Zalewski spowiedź życia ilustruje zgoleniem włosów podczas rozmowy sam ze sobą, jaką odbywa patrząc w lustro. Mottem jest tu refren: „Chcesz stąd uciec? / Nie chcesz tu być? / Mam słabe wieści / Z głowy nie można wyjść / Z głowy się nie da wyjść”. Refren wykrzyczany został z rockowo-punkową zadziornością i przesterem, gdy całość tekstu słyszymy jako rap. To świetny pomysł na dialog z młodszymi słuchaczami, a daje też szansę na dis, czyli zgaszenie polemistów. Zalewski nie uprawia braggi, czyli raperskich przechwałek, tylko jak w SMS-ie wylicza życie bez ojca, chorobę i śmierć mamy, kompleksy, które starał się zaleczyć piwkiem oraz amfetaminą, to zaś łączyło się z wieloma latami życia w nieświadomości. Aż dragi rzucił, stworzył rodzinę i doczekał się syna.
Czytaj więcej
Polskich fanów Lady Gagi zelektryzowała wiadomość, że na odwrocie winylowego wydania jej nowej płyty „Harlequin” jest m.in. zreprodukowany „Stańczyk”, obraz Jana Matejki ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Będzie na wystawie w Luwrze od 16 października.
Zalewski nie romantyzuje swojej autobiografii jak Perfect. To również lekcja pokory dawana sobie i młodszym. Mamy historię, gdy artysta o statusie gwiazdy trąbi na samochód, z którego wychyla się wózek z niepełnosprawną osobą. Jest też szydera z rzekomych herosów młodszego pokolenia, czyli raperów opakowanych z góry do dołu w modne marki. Warto ją zacytować, gdy wielu starszych wykonawców ślini się do młodszych hip-hopowców, jakby mieli nadzieję na złotodajny duet: „Ostatni wers dla gówniarza, / co się chwali, że / Hip hop do góry kołami wywalił, bo / Grube lolki pali – król braggi / Weź nie pij tyle, bo se zarzygasz Balenciagi”.
Krzysztof Zalewski śpiewa o mamie
Drugą niezwykle osobistą kompozycją jest „Mamo”. Wzruszająca, przebojowa piosenka funky opowiada o ukrytych w nas przez całych życie dzieciach, którym należy się miłość i troska. Kluczem do refleksji jest zdjęcie mamy jako ośmioletniej dziewczynki. Dorosłego już syna przeszywa niepewność o to, jak jest mamie na tym drugim świecie – czy już nie płacze, czy już ją stać, czy jej nie wieje. Zalewski śpiewa: „Chodzę czasem na wiece / Głosuję, myję ręce / Ważne mam spotkania Z macherami od reklam / Tylko to zdjęcie na szafie / Patrzysz na mnie oczami dziecka”.