Przerwał muzyczną ciszę, by nagrać album „holdys.com” i piosenkę „Stalker”. Dla telewizji tworzył program „Hołdys Guru”. Pisał sztuki i scenariusze.
W wywiadzie dla „Rz” tak wspominał swoje pierwsze muzyczne doświadczenia:
Słuchałem „Sorento” Robertina Lorettiego, takiego cudownego dzieciaka, który miał chyba 15 lat, jak ja miałem 9. Chwilę potem pojawił się Presley z „Return to Sender”, i, moim zdaniem, jeden z najpiękniejszych utworów w historii muzyki, „I'm Sorry” Brendy Lee. Ta piosenka nauczyła mnie emocjonalności. Ale wstrząs przyszedł wraz z Beatlesami i Rolling Stonesami. Pisma „Radar” i „Na przełaj” pisały o nich z szyderczym odcieniem, ale widząc ich zdjęcia poczułem, że to moja bajka. I pewnego wieczoru w audycji „Rewia piosenek” Lucjana Kydryńskiego usłyszałem koncertową wersję „She Loves You” z paryskiej Olimpii z wrzaskami i histerycznymi piskami dziewcząt. Spadłem z łóżka, dostałem gorączki, nie mogłem spać. Stałem się stałym bywalcem wytwórni płyt pocztówkowych Metro w pawilonach na Marszałkowskiej. Facet nasłuchiwał radia Luxembourg i nagrywał piosenki na magnetofon, rył rowki na plastiku naklejonym na widokówkę. Czasami muzyka na pocztówce zanikała albo wdzierał się głos z rosyjskiej stacji „Radiostanckaja Junost”, ale co tam. Miałem w kolekcji Beatlesów, Stonesów. Włączałem gramofon Bambino, wystawiałem głośniki na parapet i puszczałem na całe podwórko.
O pierwszym przeboju powiedział:
Kiedy miałem 16 lat, skomponowałem piosenkę „O Tobie, jesieni i jeszcze innych rzeczach” do tekstu Bogdana Olewicza, którą śpiewał zespół Portrety z Elizą Grochowiecką. Pamiętam, że pojechałem z kolegami do klubu Mechanik w Warszawie, gdzie dyskotekę prowadził Adam Halber. Puścił moją piosenkę, ludzie tańczyli i śpiewali. Podbiegłem do Halbera i krzyczę, że to ja skomponowałem. Usłyszałem, żebym spie… albo pokazał jakiś dowód tożsamości. Byłem tak zdeterminowany, że pożyczyłem pieniądze, wskoczyłem w taksówkę i pojechałem do domu po swój tymczasowy dowód. Wróciłem i pokazałem. Halber zdębiał i powiedział: „Słuchajcie, to jest autor przeboju”. To był mój pierwszy sukces. Chwilę później grałem z Marylą Rodowicz.
Siłę tantiem poznał, kiedy został rozwiązany Perfect.