Zbigniew Hołdys skończył 70 lat

Współzałożyciel Perfectu i jego wieloletni lider świętuje swój jubileusz w pozamuzycznej roli jako felietonista, którego przeboje gra radio, czemu trudno się dziwić.

Publikacja: 19.12.2021 16:36

Zbigniew Hołdys

Zbigniew Hołdys

Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Będzie należeć do najbardziej wpływowych postaci polskiego życia muzycznego – nawet, gdyby już nic nie nagrał.

Największą popularność przyniosła mu działalność na czele Perfectu, kiedy skomponował takie nieśmiertelne przeboje, jak „Nie płacz Ewka”, „Autobiografia”, „Nieme kino”, „Niewiele ci mogę dać”, „Chcemy być sobą”.

Działalność koncertowa i fonograficzna grupy z Hołdysem w składzie trwała ledwie dwa lata, ale to wystarczyło, by powstała legenda.

W 1983 roku kierował supersesją nagraniową „I Ching” z udziałem muzyków TSA, Krzaka, Martyny Jakubowicz, podczas której narodził się zespół Morawski Waglewski Nowicki Hołdys.

W 1989 był szefem kampanii wyborczej warszawskiej „Solidarności”. Przez wiele lat prowadził sklep muzyczny.

Przerwał muzyczną ciszę, by nagrać album „holdys.com” i piosenkę „Stalker”. Dla telewizji tworzył program „Hołdys Guru”. Pisał sztuki i scenariusze.

W wywiadzie dla „Rz” tak wspominał swoje pierwsze muzyczne doświadczenia:

Słuchałem „Sorento” Robertina Lorettiego, takiego cudownego dzieciaka, który miał chyba 15 lat, jak ja miałem 9. Chwilę potem pojawił się Presley z „Return to Sender”, i, moim zdaniem, jeden z najpiękniejszych utworów w historii muzyki, „I'm Sorry” Brendy Lee. Ta piosenka nauczyła mnie emocjonalności. Ale wstrząs przyszedł wraz z Beatlesami i Rolling Stonesami. Pisma „Radar” i „Na przełaj” pisały o nich z szyderczym odcieniem, ale widząc ich zdjęcia poczułem, że to moja bajka. I pewnego wieczoru w audycji „Rewia piosenek” Lucjana Kydryńskiego usłyszałem koncertową wersję „She Loves You” z paryskiej Olimpii z wrzaskami i histerycznymi piskami dziewcząt. Spadłem z łóżka, dostałem gorączki, nie mogłem spać. Stałem się stałym bywalcem wytwórni płyt pocztówkowych Metro w pawilonach na Marszałkowskiej. Facet nasłuchiwał radia Luxembourg i nagrywał piosenki na magnetofon, rył rowki na plastiku naklejonym na widokówkę. Czasami muzyka na pocztówce zanikała albo wdzierał się głos z rosyjskiej stacji „Radiostanckaja Junost”, ale co tam. Miałem w kolekcji Beatlesów, Stonesów. Włączałem gramofon Bambino, wystawiałem głośniki na parapet i puszczałem na całe podwórko.

O pierwszym przeboju powiedział:

Kiedy miałem 16 lat, skomponowałem piosenkę „O Tobie, jesieni i jeszcze innych rzeczach” do tekstu Bogdana Olewicza, którą śpiewał zespół Portrety z Elizą Grochowiecką. Pamiętam, że pojechałem z kolegami do klubu Mechanik w Warszawie, gdzie dyskotekę prowadził Adam Halber. Puścił moją piosenkę, ludzie tańczyli i śpiewali. Podbiegłem do Halbera i krzyczę, że to ja skomponowałem. Usłyszałem, żebym spie… albo pokazał jakiś dowód tożsamości. Byłem tak zdeterminowany, że pożyczyłem pieniądze, wskoczyłem w taksówkę i pojechałem do domu po swój tymczasowy dowód. Wróciłem i pokazałem. Halber zdębiał i powiedział: „Słuchajcie, to jest autor przeboju”. To był mój pierwszy sukces. Chwilę później grałem z Marylą Rodowicz.

Siłę tantiem poznał, kiedy został rozwiązany Perfect.

- ZAiKS rozliczał wtedy piosenki na podstawie dokumentów, których przepływ trwał dwa lata. Gdy zespół przestawał istnieć – rozliczono dopiero pierwszy rok naszej działalności, m.in. płytę sprzedaną w milionie egzemplarzy. I doznałem szoku, bo w kilka tygodni zostałem milionerem. Myślałem, że to awaria w księgowości. A awaria się dopiero zaczęła, bo w tym czasie obowiązywał podatek wyrównawczy, który sięgał 90 procent dochodów. Milion można było mieć na koncie, ale wydać tylko 80 tysięcy. A ja już ze swoimi pieniędzmi zaszalałem. I w następnym roku miałem do zapłacenia kilkaset tysięcy podatku wyrównawczego. Nie miałem tyle. Wtedy dostałem kolejny milion, który poszedł na podatki. Ale liczyło się, że znowu wydałem pieniądze i tak wpadłem w spiralę podatkową. Nie wytrzymałem i napisałem do ministra finansów, co myślę. Zaczęli mi rozkładać na raty i przeżyłem.

Komponując piosenki czuł, że to będą przeboje.

- Tak. Z „Nie płacz Ewka” miałem zgryz innego rodzaju. Wiedziałem, że to piękna melodia, ale wtedy ballady w ogóle nie były grane. Kiedy mieliśmy sesję nagraniową, w ostatnich dwóch godzinach zaryzykowałem rejestrację „Ewki”. Kilka dni później Andrzej Turski, ówczesny szef audycji „Radiokurier” i skądinąd gitarzysta, zrobił z niej przebój w ciągu tygodnia. Tak się zaczął Perfect.

O „Autobiografii” powiedział:

Piotr Kaczkowski podjął gigantyczne ryzyko puszczając ten utwór bez cenzury. To było w dniu, kiedy dowiedziałem się, że SB szuka śladów po mnie w różnych instytucjach kulturalnych. Wyglądało na to, że coś poważnego się stanie i nie miałem nic do stracenia. „Autobiografia” była już nagrana i trzeba było tylko wypuścić ją w eter. Pojechałem więc do Piotra na Myśliwiecką. Kiedy usłyszał, co się dzieje, dał mi klucze do swojego domu, gdzie przechowywał taśmę z piosenką. Od razu ją zagrał, wtedy zadzwonił do studia jego przełożony Sławomir Zieliński i zakomunikował mu, że jest zawieszony. Niedługo potem zbiegł do nas Marek Niedźwiecki spytać, co to za utwór Perfectu, który wskoczył na siedemnaste miejsce jego listy przebojów. Po tygodniu „Autobiografia” była na pierwszym miejscu i tak chyba przez 9 notowań.

Będzie należeć do najbardziej wpływowych postaci polskiego życia muzycznego – nawet, gdyby już nic nie nagrał.

Największą popularność przyniosła mu działalność na czele Perfectu, kiedy skomponował takie nieśmiertelne przeboje, jak „Nie płacz Ewka”, „Autobiografia”, „Nieme kino”, „Niewiele ci mogę dać”, „Chcemy być sobą”.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
Pośmiertne spotkanie Floydów. Wkrótce album Gilmoura. Już jest singiel
Muzyka popularna
Festiwale domykają programy. Nowe przeboje usłyszymy na żywo
muzyka
Taylor Swift i Pearl Jam. Królowa popu i król grunge’u
Muzyka popularna
Pearl Jam zaopiekowali się porzuconym gitarzystą Red Hotów i nagrali dobry album
Muzyka popularna
Taylor Swift o narkotykowym piekle Florydy na płycie "ratującej życie"