Ballady i romanse potrafią być szalone

Kilkuset artystów na pięciu scenach warszawskiego Teatru Wielkiego, i nie tylko, będzie występować w ten weekend od rana do wieczora na Szalonych Dniach Muzyki.

Publikacja: 22.09.2022 03:00

Szalone Dni Muzyki nawiązują w tej edycji do Roku Polskiego Romantyzmu

Szalone Dni Muzyki nawiązują w tej edycji do Roku Polskiego Romantyzmu

Foto: Mat. Pras.

Używając terminologii show-biznesowej, należałoby powiedzieć, że ten festiwal jest formatem. Narodził się prawie 30 lat temu we Francji i szybko został przejęty przez inne kraje. Formuła Szalonych Dni Muzyki jest bowiem wyjątkowa. Proponuje ogromną dawkę atrakcyjnych koncertów z biletami po bardzo przystępnych cenach.

Muzyki można słuchać od rana do późnego wieczora. Każdy koncert trwa nie dłużej niż godzinę, bo Szalone Dni Muzyki chcą przed wszystkim przyciągać tych, którzy na co dzień w filharmoniach nie bywają. Tu można przyjść z dziećmi, dla których zresztą festiwal zawsze przygotowuje też odrębne atrakcje.

Od 12 lat Szalone Dni Muzyki odbywają się także w Warszawie, w ostatni weekend września. Organizator Sinfonia Varsovia stara się nie tylko powielać gotowe koncepcje, ale też dodawać do nich polskie akcenty. Ponieważ każda edycja ma swój temat główny, my postanowiliśmy w tym roku powiązać festiwal z Rokiem Polskiego Romantyzmu.

Warszawskie Szalone Dni Muzyki zostały zatytułowane „Ballady i romanse”, co w oczywisty sposób prowadzi do Adama Mickiewicza i pozwala przypomnieć mało znane ślady obecności polskiego wieszcza w muzyce europejskiej. Tak więc na piątkowym koncercie inauguracyjnym fragmenty „Dziadów” w interpretacji Jana Peszka zostaną połączone z poematem symfonicznym „Totenfeier”, który Gustav Mahler skomponował po lekturze IV części „Dziadów”. Sinfonię Varsovię poprowadzi związana obecnie głównie z Francją Marta Gardolińska.

Tego samego dnia, ale późnym wieczorem, dyrektor muzyczny Opery Narodowej Patrick Fournillier ze swą orkiestrą zaprosi na „Romantyczne inspiracje operowe”, w których znajdzie się też uwertura do „Litwinów”. Tę operę skomponował Włoch Amilchare Ponchielli według „Konrada Wallenroda”.

Trudno wymienić wszystkie niespodzianki 35 programów, w każdym można znaleźć coś niezwykłego. Sztandarowy utwór romantyzmu „Śmierć i dziewczyna” Schuberta zostanie wzbogacony opowieścią rysowaną podczas koncertu przez Mariusza Wilczyńskiego. Muzykę Henryka Wieniawskiego zaprezentuje jazzowy wirtuoz skrzypiec Adam Bałdych i jego kwintet. A francuski zespół La Morra przypomni, że ballady i romanse były tworzone już w średniowieczu. Jak co roku jest oddzielny program dla dzieci, w wieku od 3 do 12 lat.

Szalonym Dniom Muzyki gościny od początku użycza Teatr Wielki. Przygotował pięć scen, obok tych, które na co dzień służą operze, także nietypowe, na przykład za kulisami. Część koncertów kameralnych odbędzie się też w znajdującym się naprzeciwko Teatru Wielkiego kościele środowisk twórczych.

Używając terminologii show-biznesowej, należałoby powiedzieć, że ten festiwal jest formatem. Narodził się prawie 30 lat temu we Francji i szybko został przejęty przez inne kraje. Formuła Szalonych Dni Muzyki jest bowiem wyjątkowa. Proponuje ogromną dawkę atrakcyjnych koncertów z biletami po bardzo przystępnych cenach.

Muzyki można słuchać od rana do późnego wieczora. Każdy koncert trwa nie dłużej niż godzinę, bo Szalone Dni Muzyki chcą przed wszystkim przyciągać tych, którzy na co dzień w filharmoniach nie bywają. Tu można przyjść z dziećmi, dla których zresztą festiwal zawsze przygotowuje też odrębne atrakcje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Muzyka klasyczna
Krystian Lada w belgijskim teatrze La Monnaie. Polski artysta rozlicza Europę
Muzyka klasyczna
„Chopin i jego Europa”. Festiwal jeszcze ciekawszy niż zwykle
Muzyka klasyczna
Filozofia i zbrodnia na Wielkanocnym Festiwalu Beethovenowskim
Muzyka klasyczna
Piotr Anderszewski: Pianista w wersji energetycznej
Muzyka klasyczna
Jarosław Szemet: Orkiestra to nie jest korporacja