Za pięć lat do każdej skrzynki będzie więc trafiać dwa razy więcej promocyjnych e-maili, niż przeciętny użytkownik sieci w USA dostaje teraz (szacuje się, że obecnie do każdej amerykańskiej skrzynki trafia średnio dziesięć – 12 takich wiadomości dziennie). To z kolei oznacza, że wydatki na taką formę promocji w USA w 2014 r. sięgną 2 mld dol. Dla porównania: w tym roku będą warte „zaledwie” połowę tej sumy – 1,2 mld dol. E-mail marketing jest wciąż bardzo modny, ale ma wady. Szacuje się, że rocznie marketerzy płacą 144 mln dol. na e-maile, które w ogóle nie docierają do odbiorców, m.in. z powodu filtrów antyspamowych.

Marketerzy będą się więc musieli mocno namęczyć, żeby w następnych latach zalewu promocyjnymi e-mailami wyróżnić spośród innych takich informacji swoją. – Zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że w obliczu e-mailowego korka muszą lepiej profilować swoje informacje i bardziej dostosowywać je do potrzeb odbiorców – mówi David Daniels, analityk Forrestera.

Także w Polsce wydatki na e-mail marketing rosną. Według IAB Polska w 2008 r. sięgnęły 6 proc. wszystkich przychodów z reklamy w sieci na naszym rynku. Firmy wydały na taką promocję 70,2 mln zł, o 58 proc. więcej niż rok wcześniej.

Badanie Forrestera zostało przeprowadzone na podstawie wywiadu z 286 marketerami oraz po analizie ankiet od ponad 3,7 tys. internautów.