– Dziewczyny, nie składajcie tam CV, bo będziecie żałowały – radzi jedna z uczestniczek internetowej dyskusji na temat znanej sieci odzieżowej, gdzie roi się od krytycznych opinii pracowników firmy.

W Internecie bez trudu można znaleźć narzekania pracowników na swoje firmy, zwykle bez komentarza pracodawcy. Często dlatego, że nie wiedzą oni o krytyce. – Nawet duże firmy nie zawsze monitorują opinie, które zamieszczają ich pracownicy w Internecie – mówi Kinga Słocińska z RR Communication Consulting. Według jej raportu prawie połowa polskich firm sprawdza wypowiedzi swych pracowników na portalach i forach internetowych. To niewiele. Faktyczna aktywność pracodawców może być mniejsza; raport przygotowano na podstawie opinii specjalistów odpowiedzialnych za komunikację wewnętrzną, a tych zatrudniają zwykle duże firmy.

Jak reagować na krytykę w sieci? – To zależy od sytuacji. Niekiedy negatywny komentarz na forum jest prowokacją, ale warto sprawdzić, czy krytyczna dyskusja nie jest przejawem problemu w firmie. Dobrze wtedy zorganizować spotkanie z pracownikami czy przeprowadzić audyt komunikacji wewnętrznej i zastanowić się, jak rozwiązać problem – mówi Barbara Sołtysińska z firmy Cieszewski PR, która współtworzy Sztab Antykryzysowy specjalizujący się w sytuacjach kryzysu. W internetowej dyskusji swoje racje może przedstawić ktoś z kierownictwa firmy, ale powinien się ujawnić. –Fałszywe posty są nieetyczne i nie rozwiązują problemu – wskazuje Barbara Sołtysińska.

Prawnicy przypominają, że krytyka pracodawcy może się skończyć utratą pracy. Jak podkreśla Agnes Balawejder-Busch, radca prawny z kancelarii Noerr, kodeks pracy wymienia wśród obowiązków pracownika dbałość o dobro pracodawcy oraz szeroko rozumiany obowiązek lojalności wobec firmy.

– Jeżeli więc krytyka pracodawcy wyrażona przez pracownika na jego prywatnym profilu, np. na Facebooku lub w blogu, okaże się nieuzasadniona, będzie zniesławiała oraz pomawiała pracodawcę, trzeba się liczyć z tym, że sąd pracy może ją uznać za podstawę do wypowiedzenia albo dyscyplinarnego rozwiązania umowy o pracę – mówi Agnes Balawejder-Busch.