Miesięcznie serwisy zakupów grupowych sprzedają wyjazdy turystyczne za kilka milionów złotych. A prawdziwy sezon dopiero się rozpoczyna i w ich przypadku trwa dłużej niż dla tradycyjnych biur podróży. Gdy spadnie sprzedaż dłuższych, np. tygodniowych wyjazdów, do łask wrócą weekendowe pobyty tak w kraju, jak i za granicą.
Choć takie serwisy dopiero się popularyzują, to w kwietniu tylko trzy najpopularniejsze, czyli Groupon, Gruper oraz Citeam, miały już ponad 7,1 mln użytkowników. – Wśród nich są zarówno wymagający zamożni klienci, jak i studenci mocno zorientowani na cenę – mówi Artur Bednarz, rzecznik Groupon.pl
Pomysł na ich działanie jest bardzo prosty. Firmy przez takie serwisy wystawiają np. usługi fryzjerskie, weekendowe wyjazdy czy karnety do restauracji w cenie nawet o 70 – 80 proc. niższej od wyjściowej. Dzięki temu mają zapewniony zbyt i docierają do nowych klientów. Pozbywają się też problemu, gdy np. hotel ma stać pusty, ponieważ odwołano dużą konferencję, na którą było zarezerwowanych wiele pokoi. Aby sprzedaż doszła do skutku, kupony musi kupić określona z góry liczba osób.
– Umożliwiamy właścicielom hoteli, pensjonatów lub biur podróży idealne dotarcie do starannie wyselekcjonowanej grupy potencjalnych odbiorców – mówi Filip Goździewicz, prezes MyDeal.pl. – Dla firm jest to szansa na sprzedaż kilkuset wycieczek w zaledwie kilka dni, a nawet w ciągu kilkudziesięciu godzin – dodaje Tomasz Dalach, prezes Gruper.pl. Analitycy podkreślają, że dla firm to sposób na promocję, ale w przypadku wielu z nich raczej trudno spodziewać się masowych powrotów takich klientów, gotowych zapłacić już pełną cenę za usługę. Raczej poszukają kolejnej promocyjnej oferty gdzie indziej. Jednak według szacunków wartość sprzedanych kuponów w tym roku może wynieść już ok. 600 mln zł.
Codziennie pojawia się po 100 – 200 nowych ofert z różnych branż, a liczba portali przekroczyła już 40. Będzie ich dalej przybywać – na znacznie mniejszym rynku czeskim jest ich ponad 100.