Dane jednak nie wyciekły z LinkedIn? Były publicznie dostępne

W ostatnim czasie internet obiegły wiadomości o dużym „wycieku” danych użytkowników z serwisu LinkedIn. Nie ma jednak powodu do obaw, ponieważ były to wyłącznie publicznie dostępne informacje - pisze Business Insider Polska.

Aktualizacja: 02.07.2021 14:36 Publikacja: 02.07.2021 13:21

Dane jednak nie wyciekły z LinkedIn? Były publicznie dostępne

Foto: AdobeStock

W sieci zawrzało po ujawnieniu informacji, że w dark webie wystawiono na sprzedaż dane aż 700 milionów użytkowników LinkedIn. Jako pierwszy napisał o tym serwis Privacy Sharks, wskazując, że w bazie zawarto między innymi imiona i nazwiska, płeć, adresy e-mail i numery telefonów internautów.

LinkedIn uspokaja jednak, że do żadnego włamania do serwerów platformy w rzeczywistości nie doszło i nie naruszono prywatnych danych użytkowników ani nie ujawniono ich haseł. Wszystkie dane, którymi handlowano na ciemnej stronie internetu, były publicznie dostępne, a więc każdy internauta może mieć w nie wgląd. Dane nie zostały zatem pozyskane w sposób nielegalny, tylko zgromadzono je w jedno miejsce.

To jednak nie uspokoiło wszystkich użytkowników LinkedIn, którzy nie czują się bezpiecznie ze świadomością, że ich dane - nawet jeśli sami je upublicznili na platformie - są sprzedawane w darknecie.

Piotr Konieczny, ekspert ds. bezpieczeństwa komputerowego i założyciel serwisu Niebezpiecznik.pl, wyjaśnił w rozmowie z Business Insider Polska, jak można się przed tym bronić.

- Ciężko by było, żeby ktoś panikował na wieść o tym, że dane, które i tak publicznie udostępnia na LinkedIn (imię, nazwisko) „wyciekły”. Z numerem telefonu jest oczywiście trochę inna sprawa. Nie każdy udostępnia go publicznie - niektórzy powierzają go tylko serwisowi, ale jednocześnie wyrażają zgodę, że można ich profil po numerze telefonu odszukać. To nie jest problem, o ile jest to publicznie znany numer telefonu - podkreśla.

- Dziś jednak każdy z nas powinien posiadać drugi numer telefonu (albo nawet kilka) i te numery powinniśmy podawać w różnych kluczowych dla nas usługach, np. banku czy podczas rejestracji podstawowej skrzynki e-mail. Warto te numery chronić, bo ich ujawnienie może spowodować, że ktoś przejmie nasze konta i okradnie z danych lub pieniędzy. Jak? Wyrabiając duplikat naszej karty SIM i używając procedury przypominania hasła w danej usłudze - większość z nich bazuje na przesłaniu kodu lub nowego hasła SMS-em - radzi Konieczny.

W sieci zawrzało po ujawnieniu informacji, że w dark webie wystawiono na sprzedaż dane aż 700 milionów użytkowników LinkedIn. Jako pierwszy napisał o tym serwis Privacy Sharks, wskazując, że w bazie zawarto między innymi imiona i nazwiska, płeć, adresy e-mail i numery telefonów internautów.

LinkedIn uspokaja jednak, że do żadnego włamania do serwerów platformy w rzeczywistości nie doszło i nie naruszono prywatnych danych użytkowników ani nie ujawniono ich haseł. Wszystkie dane, którymi handlowano na ciemnej stronie internetu, były publicznie dostępne, a więc każdy internauta może mieć w nie wgląd. Dane nie zostały zatem pozyskane w sposób nielegalny, tylko zgromadzono je w jedno miejsce.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Brytyjskie gazety na sprzedaż. Pod naciskiem rządu wycofał się inwestor
Media
Nowy „Plus Minus”: 20 lat Polski w UE. Dobrze wyszło (tylko teraz nie wychodźmy!)
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił