Tymczasem zdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji brak sygnału telewizji naziemnej nie zwalnia widzów z płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego. - Nie ma podstaw by osoby używające odbiorników telewizyjnych w obszarach „białych plam" zostały zwolnione z obowiązku uiszczania opłaty abonamentowej. Zamknięty katalog kategorii osób zwolnionych z tego obowiązku został określony w art. 2 ust. 1 pkt 1 ustawy o opłatach abonamentowych (ponadto zwolnienia przewidują inne ustawy) – informowała nas Katarzyna Twardowska, rzeczniczka KRRiT jeszcze w marcu. Jak dodawała, ustawa o opłatach abonamentowych stwierdza, że opłaty pobiera się „za używanie odbiorników radiofonicznych oraz telewizyjnych". - Nie mówi się natomiast, w jaki sposób to „używanie" miałoby by być realizowane, w tym czy w jego ramach powinno się mieścić korzystanie z programów telewizji publiczne – dodawała.
Abonament niezgodny z prawem
Tymczasem zdaniem prezesa IJ, Marcina Roszkowskiego, wprowadzenie opłaty obligującej wszystkich, nawet tych „wykluczonych telewizyjnie" (taka będzie planowana przez rząd nowa opłata audiowizualna, która ma zastąpić obecny abonament rtv), jest niedopuszczalne. - Państwo, jeśli chce wprowadzić powszechny podatek od telewizji, powinno najpierw zapewnić swoim obywatelom techniczną możliwość odbioru programów telewizji publicznej. W przeciwnym razie to jest to niezgodne nie tylko z prawem, ale także z zasadami etycznymi – komentuje Marcin Roszkowski. Według IJ w Polsce powinno zostać wprowadzone rozwiązanie analogiczne do tego istniejącego w Czechach, gdzie każdy obywatel mający telewizor powinien uiścić stosowną opłatę. Ma jednak możliwość złożenia oświadczenia, że nie posiada telewizora, co zwalnia go z obowiązku płacenia.
Instytut postuluje tez doświetlanie w Polsce z tw. białych plam z satelity. Chętnie podjąłby się tego operator satelitarny SES Astra. Polskie władze nie mają jednak takich planów. Jak po raz kolejny podkreślił Urząd Komunikacji Elektronicznej, „podstawą procesu cyfryzacji telewizji naziemnej jest w Polsce ustawa z 30 czerwca 2011 r. o wdrożeniu naziemnej telewizji cyfrowej. Stanowi ona, że sygnałem programów naziemnych ma być objętych 95 proc. populacji kraju".
Resort nie zgadza się z ekspertami
Jak podaje Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, warunki te są spełnione, więc jego zdaniem nie ma konieczności organizowania doświetleń. - Przed cyfryzacją TVP 1 docierała do 98,7 proc. mieszkańców, a telewizja regionalna – tylko do 71 proc. Teraz programy telewizji publicznej (TVP1 HD, TVP2 HD, TVP Info, TVP Kultura, TVP Polonia, TVP Historia, TVP Rozrywka nadawane w ramach tzw. multipleksu trzeciego MUX-3) docierają do 99,5 proc. – podaje. Kanały nadawane na tzw. multipleksie drugim odbiera dziś 98,5 proc. mieszkańców Polski, a te z tzw. multipleksu pierwszego: 98,6 proc. Faktem jest jednak, że bez dostępu do poszczególnych pakietów cyfrowej telewizji naziemnej pozostaje ok. pół miliona osób (część z nich nie odbiera żadnego z pakietów). - Z badań wynika także, że ponad milion mieszkańców Polski (prawie 3 proc. populacji kraju) nie ma obecnie dostępu do właściwej wersji telewizji regionalnej TVP. Najczęściej skarżą się mieszkańcy województw: podkarpackiego, zachodniopomorskiego, warmińsko-mazurskiego, łódzkiego, mazowieckiego oraz opolskiego – podaje Instytut Jagielloński.
MAiC podaje, że właściwe dla swego miejsca zamieszkania programy regionalne TVP odbiera co najmniej 98 proc. osób. - Co najmniej, bo 98 proc. to zasięg sprzed 25 kwietnia, a przeprowadzona teraz rekonfiguracja poprawiła zasięg telewizji regionalnych – precyzuje.