Francuska grupa mediowa Vivendi, w której miliarder Vincent Bolloré jest szefem rady administracyjnej i ma ponad 20 proc. udziałów ogłosiła wcześniej zamiar przejęcia do 20 proc. mediolańskiej grupy telewizyjnej Mediaset, w której pakiet kontrolny ma b.włoski premier Silvio Berlusconi. Francuski miliarder ogłosił, że chce zostać drugim co do wielkości udziałowcem Mediaset, a zacznie od kupna na początek 20 proc.

Włosi uznali poczynania Vivendi za wrogie, Berlusconi - którego rodzina ma 39,8 proc. praw głosu w Mediaset za pośrednictwem holdingu Fininvest - powiedział, że rodzina biedzie zwiększać swój stan posiadania i zwalczać wszelkie posunięcia Vivendi mające osłabić jej kontrolę na nadawcą telewizyjnym.

Nowy minister przemysłu Carlo Calenda stwierdził, że obserwuje z bliska ewolucję sytuacji, a w komunikacie oświadczył, że "nie wydaje się, by całkowicie niespodziewana próba wrogiego przejęcia jednej z głównych włoskich grup mediowych była najlepszą metodą działania".

Według osoby znającej całą sprawę Vivendi nie chce składać wrogiej oferty na Mediaset, ale ma nadzieję skłonić rodzinę Berlusconich do powrotu do stołu negocjacji.

Vivendi ogłosiła w końcu, że zwiększyła swój udział w Mediaset z 3 proc. do 20 proc., na co giełda w Mediolanie zareagowała spadkiem ceny akcji włoskiej spółki o ponad 6 proc. A Fininvest złożył do prokuratury w Mediolanie zażalenie na działania Francuzów. Prokuratura wszczęła wstępne postępowanie w sprawie rzekomego manipulowania rynkiem przez nieznanych sprawców, nie wymieniając żadnej osoby czy firmy.