Z funduszy UE na poszerzenie dostępu do Internetu dla osób ubogich mamy prawie 310 mln euro (ok. 1,4 mld zł). Problem w tym, że dotychczas mało kto był zainteresowany tego typu dotacjami. W wyniku dwóch dotychczasowych konkursów udało się podpisać umowy raptem z 21 gminami, które za unijne granty mogą kupować komputery i opłacać rachunki za Internet dla biednych. Wartość tych umów to 14 mln zł.
By zwiększyć zainteresowanie tymi funduszami (inaczej groziłoby nam, że pieniądze się zmarnują), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wpadło na zbawienny pomysł – w zasadniczy sposób zmieniło zasady konkursu, który zacznie się już 13 lipca. Komputery i dostęp do sieci gminy będą mogły kupować także dla szkół, bibliotek, domów kultury, rodzin zastępczych, ośrodków opieki społecznej itp.
Najważniejsze są oczywiście szkoły, które mają nieograniczone zapotrzebowanie na nowoczesność. – To rzeczywiście najistotniejszy kanał i jego uwzględnienie może być zbawienne dla tych dotacji – mówi Jarosław Twaróg z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji. – Dla gmin oznacza to, że granty stają się znacznie atrakcyjniejsze, a skorzystamy na tym wszyscy.
I rzeczywiście, samorządy dotychczas bały się kupować komputery dla biednych rodzin. Bo w umowie o dotację było zapisane, że trzeba utrzymać efekty projektu przez pięć lat (wedle nowych zasad mają to być trzy lata). I tu pojawiał się trywialny problem, co robić, gdy np. rodzice dziecka, dla którego gmina kupiła komputer, sprzedadzą sprzęt?
– Dopuszczenie instytucji publicznych, które mogą być beneficjentem dotacji na przeciwdziałanie cyfrowemu wykluczeniu, to bardzo dobry krok – mówi Piotr Szopiński, sekretarz gminy Świętojno (woj. warmińsko-mazurskie). – Właśnie analizujemy, czy będziemy brali udział w lipcowym konkursie.