Komisja Europejska w porozumieniu z krajowymi urzędami ochrony konsumenta skontrolowała 369 stron internetowych w UE, Norwegii i Islandii. W Polsce kontrola dotyczyła dziesięciu stron.
Okazało się, że 55 proc. łamie przepisy. Celowo wprowadzają klienta w błąd, jeśli chodzi o cenę, prawa nabywcy czy zasady kontaktowania się ze sprzedawcą. Europejskie prawo wyraźnie mówi, że pokazana cena musi zawierać koszty dostawy i podatki. Sprzedawca musi też w jasny sposób poinformować, jakie są zasady zwrotu towaru.
– Problem jest ogólnoeuropejski. W najbliższych miesiącach czeka nas dużo pracy – powiedziała wczoraj Meglena Kuneva, unijna komisarz ds. ochrony konsumentów. Krajowe urzędy skontaktują się teraz z firmami, które dopuszczają się niezgodnych z prawem praktyk handlowych, i nakażą im zmiany.
Unijna kontrola dotyczyła portali oferujących sprzęt elektroniczny: przenośne komputery, odtwarzacze MP3, aparaty cyfrowe, komórki, odtwarzacze DVD i konsole do gry. KE zdecydowała się na wybór akurat tego sektora, bo jest on jednym z najpopularniejszych w sieci. W 2008 r. jedna czwarta klientów, którzy nigdy wcześniej nie kupowali online, zdecydowała się na taką transakcję właśnie w odniesieniu do sprzętu elektronicznego.
Najczęstsze problemy to niewłaściwa informacja o prawie do wycofania się z transakcji czy zasadach zwrotu lub naprawy uszkodzonego sprzętu – dotyczy aż 36 proc. sprawdzonych stron. Na drugim miejscu, 25 proc., są informacje o cenie: nie zawiera kosztów dostawy albo podatków, albo też sprzedawca umieszcza na początku nieprawdziwą informację typu „darmowa dostawa”. Wreszcie trzecia kategoria nieprawidłowości, 18 proc. stron, to brak pełnych danych adresowych sprzedawcy.