Internetowy gigant, którego wyszukiwarkę internetową i witrynę Google News wydawcy krytykują za nieograniczone udostępnianie ich tekstów w sieci, wyszedł z propozycją, która ograniczy bezpłatny dostęp do treści z gazet przez strony Google’a.
Decyzja Google’a to pokłosie zeszłotygodniowej propozycji koncernu Microsoft. Złożył on kilku dużym wydawcom ofertę wycofania ich treści z wyników wyszukiwania Google’a. W zamian za nieujawnioną kwotę Microsoft miałby wyłączność na umieszczanie tych treści we własnej wyszukiwarce – Bing.
Josh Cohen, starszy menedżer produktów biznesowych w Google’u, napisał na korporacyjnym blogu, że wychodząc naprzód oczekiwaniom wydawców, firma zaktualizowała program First Click Free. Dotychczas każdy z wydawców, który chciał z niego korzystać, mógł zaindeksować swoje witryny tak, że gdy czytelnik wyszukał interesującą go frazę prowadzącą do materiałów wydawcy przez wyszukiwarkę Google lub w portalu Google News, mógł przeczytać tekst za darmo, ale każde kliknięcie w kolejny link na życzenie wydawcy mogło prowadzić już na zahasłowaną podstronę. W ten sposób użytkownik mógł w ciągu dnia wejść w nieograniczoną liczbę tekstów.
– Po aktualizacji program umożliwi wydawcy wykorzystywanie mechanizmu, który ograniczy liczbę niezahasłowanych i darmowych odsłon jego tekstów do pięciu artykułów dziennie. To ochroni internautów przed ukrywaniem wszystkich treści, a wydawcom pozwoli się skupić na tych użytkownikach, którzy mogą stać się potencjalnymi subskrybentami ich stron – uważa Cohen.
Według Jakuba Bierzyńskiego, prezesa Omnicom Media Group, rozwiązanie nie jest idealne, bo możliwość pięciu wejść dziennie może wyczerpać potrzeby przeciętnego internauty, poza tym wielu wydawców wciąż nie ogranicza dostępu do swoich stron. – Być może miałoby to większy sens, gdyby Google od razu kierował do płatnego wejścia do tekstu, a nie dopiero za szóstym razem. Według mnie problemem wydawców w sieci nie jest jednak Google. O wiele bardziej szkodliwe są liczne portale internetowe, które cytują treści tekstów wydawców, nie generując ruchu na ich stronach, a więc nie dając im z tego żadnych zysków – mówi Bierzyński.