Kontrowersje wokół smartfonów BlackBerry pozornie ograniczone są do kilku krajów muzułmańskich. Jednak problem coraz łatwiejszego dostępu podmiotów trzecich do szyfrowanych transmisji dotyczy wszystkich, bez względu na lokalizację, użytkowników internetu mobilnego pragnących chronić swoją prywatność.
Kanadyjski producent smartfonów BlackBerry, standardowej słuchawki w jaką wyposażani są pracownicy większości korporacji na świecie, ma coraz więcej kłopotów. Po Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Arabii Saudyjskiej wprowadzeniem zakazu usługi BlackBerry, czyli szyfrowanej komunikacji e-mail w trybie push między urządzeniami, zagroziły Indie. Zarzuty znów dotyczą sposobu przesyłu danych między telefonami, który dla większości klientów Research In Motion, producenta telefonów, jest jedną z największych zalet urządzeń. Komunikacja między urządzeniami, nawet jeśli odbywa się między abonentami w tym samym kraju, zawsze przetwarzana jest przez serwery RIM znajdujące się Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Bezpieczeństwo sprawiało np. że BlackBerry, wyposażone w dodatkowe mechanizmy szyfrujące, zostało podstawowym telefonem np. polskich dyplomatów rozsianych po całym świecie.
[srodtytul]Koniec "eksterytorialności" przesyłu danych[/srodtytul]
W Indiach, podobnie jak wcześniej w krajach Zatoki Perskiej, RIM zdecydowało się na pełną współpracę z lokalnymi władzami, które domagają się zlikwidowania “eksterytorialności” usługi BlackBerry i chcą zyskać możliwość monitorowania transmisji. Oficjalne powody to ochrona przed terroryzmem oraz zabezpieczenie przez łamaniem praw obowiązujących w krajach muzułmańskich. Nieoficjalnie wiadomo, że dużą część komunikacji między 100 tys. użytkowników BlackBerry z Zjednoczonych Emiratach Arabskich stanowią zakazane przez prawo materiały pornograficzne. W ZEA oraz Arabii Saudyjskiej RIM zdecydowało się na uruchomienie lokalnych serwerów, do których dostęp będą miały lokalne władze. Podobne rozwiązanie zostanie zastosowane w Indiach.
[srodtytul]Szyfrowane transmisje mniej bezpieczne?[/srodtytul]