Według rozmówców „Rz", Time Warner miałby zostawić w firmie, zwłaszcza w segmencie telewizyjnym, dotychczasowych zarządzających. Vivendi natomiast może wymienić kierownictwo na własnych menedżerów.
Andrzej Knigawka, analityk ING Securities, powiedział PAP, że uważa wręcz, iż ITI przetrzyma Francuzów dokońca tego roku i wtedy wróci do rozmów z Time Warner na temat sprzedaży. Zdaniem Piotra Grzybowskiego to, że Vivendi zostało wybrane, a finalizacja rozmów jest wciąż przesuwana (jak podawaliśmy wcześniej, końca rozmów spodziewano się wpołowie października red.), może wynikać z rozbieżnych oczekiwań co do ceny pakietu. Klany kontrolujące ITI chcą uzyskać z transakcji godziwą cenę, a warunki rynkowe, na jakie przypadł ten proces, nie są korzystne.
Jeszcze w lipcu ITI rozesłał do największych mediowych koncernów w Europie i na świecie zapytania ofertowe w sprawie sprzedaży 56,21 proc. TVN. W grupie firm zainteresowanych przejęciem miały być amerykańskie koncerny Time Warner oraz News Corp. Ruperta Murdocha, francuskie Vivendi, niemieckie RTL Group (telewizyjne ramię Bertelsmanna) oraz Discovery Communications. W sierpniu Markus Tellenbach przyznał, że chętnych jest co najmniej pięciu. W ostatnim tygodniu analitycy Erste Group podawali, że według ich informacji zainteresowanych nabyciem TVN jest już co najmniej osiem wielkich firm i nie są to tylko koncerny medialne. Wymieniane były także fundusze private equity: BC Partners, CVC, Kohlberg Kravis Roberts & Co. oraz Apax. Pojawiły się też dementowane przez ITI informacje, że TVN może zostać sprzedany w częściach (osobno biznes telewizyjny, osobno: platforma „n" i grupa Onet, która miała pozostać w rękach jej prezesa Łukasza Wejcherta).
ITI po raz pierwszy poinformował o tym, że jego kontrolny pakiet w TVN jest wystawiony na sprzedaż 7 lipca tego roku. W dzień ogłoszenia komunikatu w tej sprawie giełda wyceniała wartość udziałów ITI w TVN na 3,11 mld zł. Wczoraj na zamknięciu GPW był on wart niecałe 2,86 mld zł. Dlatego w ostatnim czasie rynek spekulował, że w związku z sytuacją na parkiecie do transakcji może nie dojść szybko. ITI podtrzymywał jednak swoje plany mimo spadków kursu . Jak tłumaczył w rozmowie z „Rz" jeden z głównych (obok rodzin Wejchertów i Walterów) udziałowców ITI, Bruno Valsangiacomo, to rodzina zmarłego w 2009 roku Jana Wejcherta chciała wycofać się z mediowo-rozrywkowej działalności. I – jak wynika ze struktury udziałowców notowanego w Szwajcarii holdingu ITI - to ona miała w tej sprawie najwięcej do powiedzenia. Rodzina Jana Wejcherta kontroluje bowiem 64 proc. ITI. 20 proc. udziałów jest w rękach rodziny Walterów, 15 proc. należy do Bruno Valsangiacomo, a 1 proc. - do prezesa ITI Wojciecha Kostrzewy.