Reklama
Rozwiń

Trwa moda na udane dokumenty

Kryzys sprzyja formatowi zwanemu scripted docu, bo stacje pilnują kosztów. A te produkcje są znacznie tańsze niż telenowele czy seriale.

Aktualizacja: 17.03.2013 10:14 Publikacja: 16.03.2013 00:38

W wiosennych ramówkach największych stacji telewizyjnych znów pełno formatu „udającego" dokument, czyli tzw. scripted documentaries lub – po polsku – fabularyzowanych dokumentów. Nad wprowadzeniem na antenę tego rodzaju produkcji zastanawia się nawet Telewizja Polska, choć jej prezes dotychczas niechętnie na nie patrzył. Szerszej widowni kojarzą się one wciąż często z polsatowskimi „Pamiętnikami z wakacji" i ulubioną przez internautów sceną prezentującą „mięsnego jeża".

Jak podał Presserwis, publiczny nadawca zastanawia się nad zastąpieniem w maju telenoweli „Wszystko przed nami" właśnie formatem scripted docu. – Na razie tylko zastanawiamy się nad wprowadzeniem do ramówki takiego formatu. Mamy dystans do tego gatunku telewizyjnego i gdybyśmy się w ogóle na taki zdecydowali, zaistniałby on w TVP w formie nadającej się dla nadawcy publicznego. Nie planujemy klasycznego formatu takich programów, jaki widzowie znają np. z Polsatu – mówi Joanna Stępień-Rogalińska, rzeczniczka TVP.

TVP pokazywała już w 2011 roku krótki 10-odcinkowy serial „Ludzkie sprawy", który przypominał formułą fabularyzowany dokument. Opowiadał o pracownikach fundacji pomagającej ludziom w trudnych życiowych sytuacjach.

Nie tylko „Pamiętniki z wakacji"

Fabularyzowane dokumenty to dosyć pojemna kategoria. W nowych wiosennych ramówkach największych nadawców komercyjnych mamy pełny przegląd reprezentantów gatunku.

W Polsacie, oprócz znanego już z wcześniejszych sezonów docu-crime „Malanowski i partnerzy" (widzowie śledzą pracę trzech detektywów), kontynuowane są też „Trudne sprawy" o kłopotach, z jakimi stykają się w codziennym życiu Polacy. Sa też wspomniane „Pamiętniki z wakacji" (perypetie osób spędzających wakacje w ciepłych krajach) czy „Dlaczego ja?" (historie ludzi ciężko doświadczonych przez los).

W tym sezonie Polsat postawił też na nowość z podobnej półki: „Zdrady" (paradokumentalny serial, którego bohaterowie podejrzewają partnerów o niewierność). Dla branży ważnym sygnałem jest to, że „Zdrady" uplasowano w najlepszym, wieczornym paśmie oglądalności, czyli o godz. 20 (w czwartki) – gros programów scripted docu jest nadawane popołudniami.

Paradokumenty często pokazują rzeczywistość bliższą tej, w której naprawdę żyjemy, i problemy, z jakimi ma styczność większość ludzi

TVN nie pozostaje w tyle. W tym sezonie ruszył ze „Szpitalem" i „Kocham.Enter". Pierwszy podgląda pracę lekarzy, drugi – życie w redakcji portalu o tytułowej nazwie. Oprócz tego, po przerwie, do ramówki powrócili „Surowi rodzice" – fabularyzowany dokument, w którym bohaterowie wymieniają się dziećmi, by pokazać, jak różnią się sposoby wychowywania, w zależności od rodziny. Kontynuowane są też seriale „Ukryta prawda" (format podobny do „Dlaczego ja?" – prezentuje historie osób, które znalazły się w trudnych życiowych sytuacjach) oraz kryminalny scripted docu „W-11 Wydział śledczy".

Modne, bo tanie

Moda na scripted documentaries to skutek kryzysu na reklamowym rynku. Kurczące się przychody z reklam zmusiły telewizje do oszczędności, a fabularyzowane dokumenty, które najczęściej nie wymagają wyszukanej scenografii ani profesjonalnych aktorów, są znacznie tańsze w produkcji niż tradycyjne telenowele i seriale.

– Analizowaliśmy produkowanie tego rodzaju programów ze względu na to, że w ostatnim czasie stacje telewizyjne miały mniej pieniędzy na produkcje  – przyznaje Maciej Grzywaczewski, wiceprezes produkcyjnej ATM Grupy. Jak dodaje, zainteresowanie nadawców takimi formatami  jest zrozumiałe z powodów finansowych – kosztują mniej, a przynoszą stacjom porównywalne do serialowych wpływy reklamowe. – Z punktu widzenia oferty programowej nie sądzę jednak, żeby np. TVP bardzo chciała utrzymywać na swoich antenach takie formaty – mówi.

Z informacji „Rz" wynika, że wyprodukowanie jednego odcinka fabularyzowanego dokumentu to koszt rzędu 60–100 tys. zł, podczas gdy koszt telenoweli to 120–140 tys. zł, a czasem i więcej. Seriale to jeszcze wyższe wydatki. A kosztowne programy rozrywkowe z udziałem gwiazd kosztują po kilkaset tysięcy złotych za odcinek.

Tymczasem widownie programów script docu są całkiem przyzwoite. Najlepiej oglądane w jesiennym sezonie :  „Ukryta prawda" pokazywana przez TVN  i „Dlaczego ja?" w Polsacie – miały średnie widownie przekraczające 2,2 mln osób.

Seriale zbyt odrealnione

Według Łukasza Szurmińskiego, medioznawcy z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, format scripted docu ma pewne cechy przyciągające widzów, znudzonych już trochę tradycyjnymi telenowelami. – Te tradycyjne seriale i telenowele bywają odrealnione: część problemów ich bohaterów to problemy fikcyjne, scenografia często nie oddaje realiów, w jakich żyje większość Polaków. Scripted documentaries często pokazują rzeczywistość bliższą tej, w której naprawdę żyjemy i problemy, z jakimi ma styczność większość ludzi: kłopoty z dziećmi, wakacyjne perypetie, zdrady – mówi.

Tak jak każdy format, i ten się w końcu widzom znudzi, choć wiele zależy od inwencji scenarzystów. – Wciąż można rozwijać tego rodzaju formaty o nowe pomysły – jestem w stanie sobie wyobrazić scripted docu relacjonujący np. przygotowania do ślubu – mówi Szurmiński. Jak jednak dodaje, nawet jeśli głównym powodem, dla którego nadawcy inwestują w takie programy, są niskie koszty, telewizje porzucą ten format, kiedy tylko przestanie  przyciągać widzów i reklamodawców.

Na razie jeszcze się na to nie zanosi. Jak wynika z danych Nielsen Audience Measurement, nowości tego sezonu mają się nie gorzej niż bardziej opatrzone już paradokumenty z poprzednich ramówek. Polsatowskie „Zdrady" do 14 marca oglądało średnio 2,07 mln widzów, TVN-owski „Szpital" 1,75 mln widzów, a „Surowych rodziców" 2,2 mln ludzi. Gorzej wypadają w tym roku „Pamiętniki z wakacji" (na razie średnia widownia na poziomie 1,18 mln widzów).

Program 997 wraca na antenę

Moda na scripted docu to trend z ostatnich sezonów. Ale już w latach osiemdziesiątych polska telewizja pokazywała format, który z powodzeniem można zaliczyć do tej kategorii programowej. Elementy fabularyzowanych dokumentów wykorzystywał w swoim programie policyjnym „Magazyn Kryminalny 997" Michał Fajbusiewicz. W programie rekonstruowano przebieg rzeczywistych przestępstw (przeprowadzano swoiste wizje lokalne), których sprawców nie udało się wykryć.

W TVP2 od 1986 do 2010 roku wyemitowanych zostało ponad pół tysiąca odcinków serialu. Zdarzały się sytuacje, w których po emisji programu, dzięki sygnałom od widzów, udawało się odnaleźć sprawców przestępstw.

Jak podały w tym tygodniu branżowe portale, w tym roku, po trzech latach przerwy, program Michała Fajbusiewicza ma szanse na stałe wrócić na antenę. Już nie w telewizji publicznej, ale w kanale tematycznym Polsatu – Polsat Play oraz pod nieco innym tytułem: „997. Fajbusiewicz na tropie".

Polsat nie potwierdza na razie, że przesądzony jest już cały nowy cykl programów. – Rozważamy taki program, ale na razie przymierzamy się tylko do nadania jego pilotażowego odcinka – mówi „Rz" Anna Zwolińska, szefowa public relations w Telewizji Polsat. Pilot prawdopodobnie zostanie nadany w maju.

—ele

W wiosennych ramówkach największych stacji telewizyjnych znów pełno formatu „udającego" dokument, czyli tzw. scripted documentaries lub – po polsku – fabularyzowanych dokumentów. Nad wprowadzeniem na antenę tego rodzaju produkcji zastanawia się nawet Telewizja Polska, choć jej prezes dotychczas niechętnie na nie patrzył. Szerszej widowni kojarzą się one wciąż często z polsatowskimi „Pamiętnikami z wakacji" i ulubioną przez internautów sceną prezentującą „mięsnego jeża".

Jak podał Presserwis, publiczny nadawca zastanawia się nad zastąpieniem w maju telenoweli „Wszystko przed nami" właśnie formatem scripted docu. – Na razie tylko zastanawiamy się nad wprowadzeniem do ramówki takiego formatu. Mamy dystans do tego gatunku telewizyjnego i gdybyśmy się w ogóle na taki zdecydowali, zaistniałby on w TVP w formie nadającej się dla nadawcy publicznego. Nie planujemy klasycznego formatu takich programów, jaki widzowie znają np. z Polsatu – mówi Joanna Stępień-Rogalińska, rzeczniczka TVP.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Media
Szefowa wyszukiwarek Google’a: AI stworzy wiele możliwości, ale trzeba być ostrożnym
Media
Donald Trump odsuwa termin sprzedaży TikToka. „Nie chce, by aplikacja zniknęła”
Media
Disney broni Dartha Vadera przed AI. „Midjourney to bezdenna studnia plagiatu”
Media
Wolność słowa dla ludzi, nie dla sztucznej inteligencji
Media
Właściciel TVN dzieli się na dwie części. Co z polską telewizją?