W czerwcu w Warszawie fani muzyki bawili się na Orange Music Festival, w Gdyni trwa właśnie Opener Festival, w drugiej połowie lipca w Płocku rozpocznie się Audidriver, a na początku sierpnia w Katowicach ruszy tegoroczna edycja OFF Festiwalu. A to tylko część tego rodzaju wydarzeń, które, jak wynika z raportu PwC, wraz z indywidualnymi koncertami, zwłaszcza w Polsce, stanowią lwią część przychodów muzycznej branży.
Moda za zagraniczne gwiazdy
W tym roku cały muzyczny rynek w Polsce będzie według analityków tej firmy wart 341 mln dol., z czego aż 228 mln dol. zapewnią muzykom występy na żywo, w tym głównie wpływy ze sprzedaży biletów, ale także (50 mln dol.) od sponsorów muzycznych imprez. – Polacy bardzo dużo wydają na koncerty, a firmy wręcz wolą sponsorować festiwale i koncerty, niż np. wspierać wydawanie płyt. Festiwali jest dziś na polskim rynku bardzo dużo, jest z nimi tylko jeden problem – przeważają na nich artyści zagraniczni, co odbija się na artystach polskich – mówi „Rz" Piotr Kabaj, prezes Warner Music Poland oraz szef Warner Music w Europie Wschodniej.
Największe w Polsce muzyczne festiwale to m.in. Wooodstock, Orange Warsaw Festival, Opener, OFF, Live Festival, Audioriver, Tauron Nowa Muzyka i Sunrise Festival. Budżet jednego takiego wydarzenia w zależności od jego skali to od kilku do kilkudziesięciu milionów złotych.
Na większości rzeczywiście tzw. headlinerami, czyli najważniejszymi zespołami gromadzącymi najwięcej publiczności, są rzeczywiście międzynarodowe gwiazdy inkasujące za występ nawet po kilkaset tysięcy euro.
W Gdyni tegorocznymi headlinerami są Drake, Modest Mouse, Father John Misty, Alabama Shakes i Die Antwoord. Na Orange Music Festival królowali z kolei m.in. Muse (pierwszy oficjalnie ogłoszony headliner tegorocznej edycji), Chemical Brothers, Bastille czy Noel Gallagher's High Flying Birds.