Przybywa internetowych zagrożeń. Jak wynika z najnowszych badań izraelskiej firmy Check Point, co cztery sekundy gdzieś na Ziemi dochodzi do pobrania zarażonych plików, a co pięć sekund użytkownicy wchodzą na zainfekowane wirusami strony WWW. Dynamika zagrożeń jest oszałamiająca, bowiem rok wcześniej do takich zdarzeń dochodziło co 24 sekundy – alarmują analitycy w raporcie „Security Report 2016".
Nasze dane zagrożone
Niestety, Polska to rynek, na którym hakerzy są szczególnie aktywni. Pod względem liczby zainfekowanych stron jesteśmy bowiem w globalnej, niechlubnej czołówce. Aż 3,9 proc. takich przypadków na świecie Check Point odnotował właśnie w naszym kraju. Gorzej od Polski wypadają tylko USA (26 proc.), Izrael (24,8 proc.), Portugalia (8,7 proc.) i Szwajcaria (5,2 proc.).
Eksperci ostrzegają, że w celu pozyskania poufnych danych przestępcy coraz częściej korzystają z aplikacji antywirusowych lub programów typu bot. Szczególnie narażone są przedsiębiorstwa. Badania pokazują bowiem, że poziom świadomości pracowników firm jest niski, a skala zagrożeń związanych z brakiem szyfrowania urządzeń lub przenoszeniem danych na niezabezpieczonych nośnikach USB coraz bardziej odczuwalna.
– W firmach i administracji brakuje odpowiedniej polityki użytkowania tego typu pamięci, często nie stosuje się także szyfrowania – tłumaczy Kamil Kaczyński z Instytutu Matematyki i Kryptologii, Wydział Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej.
Rosnące zagrożenie atakami hakerów przynosi wymierne straty. W 2015 r. 89 proc. firm na świecie padło ofiarami skutecznych ataków, które kosztowały je średnio 3,79 mln dol. To aż 23-proc. wyższy koszt niż w 2014 r. Jak podaje Check Point, w minionym roku co 81 sekund dochodziło do pobrania zarażonych plików przez pracowników firm (w 2014 r. co sześć minut). Jednocześnie co 30 sekund dochodziło do kradzieży danych.