Większość wpływów wydawców prasy (56 proc. ze 153 mld dol. osiągniętych w 2016 roku) wciąż pochodzi od czytelników, a nie z reklam – wynika z tegorocznego raportu o światowych trendach w tej branży, przygotowanego przez zrzeszające wydawców gazet stowarzyszenie WAN-IFRA. Dlatego na zyskaniu zaufania czytelników i ich przywiązaniu powinno wydawcom gazet zależeć coraz bardziej. To zadanie niełatwe, gdy czytelnicy uciekają od papierowych wydań do agregatorów treści w sieci.

– Ludzie zawsze będą szukać newsowych treści na dużych platformach i w agregatorach treści, które stają się dziś gazetami 2.0. Relacja między wydawcami i wielkimi pośrednikami w dystrybucji treści jest określana jako „frenemy" (zlepek angielskich słów „przyjaciel" i „wróg" – red.), ale tak naprawdę obie strony siebie potrzebują – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Kreczmar, dyrektor ds. cyfrowej transformacji w PwC Polska (czytaj rozmowę na A3).
Część wydawców poszerza dziś współpracę z takimi pośrednikami, wszyscy walczą jednak o docieranie do czytelnika w nowy, multimedialny i wygodny dla niego sposób samodzielnie, by po drodze nie dzielić się coraz cenniejszymi na jego temat informacjami. Amerykańscy wydawcy coraz większe wpływy mają z cyfrowych subskrybentów, dzięki skali, jaką daje im macierzysty rynek i język angielski, w jakim są publikowane teksty. Najwyższą sprzedaż cyfrowych subskrypcji miał w I półroczu tego roku według WAN-IFRA amerykański „New York Times" – ponad 2 mln. Następny był „Wall Street Journal" – ponad milion subskrypcji. Brytyjski „Financial Times" ma ich prawie 670 tys., a „The Times" 185 tys.
Szybszą metodą na zwiększanie udziału cyfrowych wpływów może być sposób niemieckiego wydawcy Axela Springera, który zbudował sobie solidne cyfrowe zaplecze dzięki przejęciom w internecie.