„Król” Twardocha? Gdzieś to już czytałem

Jedna z najważniejszych książek ostatnich lat w Polsce, w zadziwiającym stopniu przypomina powieść algierskiego pisarza. Tak jak ona opowiada o przedwojennym mistrzu boksu, który walczy jako reprezentant swojej poniżanej społeczności. Są i inne szczegóły, które wyglądają bardzo podobnie.

Aktualizacja: 08.04.2018 08:03 Publikacja: 07.04.2018 00:01

„Król” Twardocha? Gdzieś to już czytałem

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Jodłowski

Od pierwszych stron powieści Szczepana Twardocha towarzyszyła mi myśl: gdzieś to już czytałem. Nie to samo, w innych kostiumach, w innym świecie nawet, z masą zupełnie innych wątków, ale z grubsza o tym samym. Autorzy są z najwyższej półki, każdy ma własny styl. I choć nie wykryłby tego żaden program antyplagiatowy, wydaje się, że od Algierczyka przeskoczyli do Twardocha bohaterowie, atmosfera, czas.

Streszczenia „Króla" i tej drugiej książki – bez podawania imion i nazwisk bohaterów, nazw i historii miejsc, w których się rozgrywają – zawierałyby wiele bliźniaczych zdań.

Prezentacja zawodników

Panie i Panowie, Ladies and Gentlemen, tajere chawejrim un chawertes, gwirotaj we rabotaj, Mesdames et Messieurs, sajidati wa sadati, meine Damen und Herren, Damy i Gaspada.

Oto dwaj zawodnicy i ich dzieła. Jeden reprezentuje Polskę i wielu z państwa o nim słyszało. Wcześniej napisał między innymi „Dracha" i „Morfinę".

Drugi reprezentuje Francję, choć jest Algierczykiem. Książkę wydał po francusku, mieszka we Francji. W Algierii był oficerem i przez osiem lat walczył z fundamentalistami islamskimi. Jak mówi, na całym świecie ma 10 milionów czytelników, 4 miliony we Francji. „Jestem algierskim pisarzem najczęściej czytywanym w Maghrebie i najczęściej czytywanym północnoafrykańskim pisarzem w Afryce". Napisał ponad dwa razy więcej książek niż Polak i sprzedał więcej, choć w Polsce niewiele – parę tysięcy. Można powiedzieć, że u nas jest nieznany, dlatego przedstawiam go szerzej.

Panie i Panowie, w polskim narożniku – Szczepan Twardoch, rocznik 1979.

W algiersko-francuskim – Mohammed Moulessehoul, rocznik 1955, używający literackiego, żeńskiego, pseudonimu Yasmina Khadra.

A oto ich powieści.

„Król" – pisana od kwietnia 2015 do czerwca 2016, wydana przez Wydawnictwo Literackie w 2016 r.

Oraz „Aniołowie umierają od naszych ran" („Les anges meurent de nos blessures") – wydana przez Editions Julliard w 2013 r. Na polski przetłumaczona przez Bożenę Sęk, ukazała się w Wydawnictwie Sonia Draga w roku 2015.

Prezentacja bohaterów

Bohater stworzony przez Szczepana Twardocha:

bokser wagi ciężkiej Jakub (Iakow, Jankiew) Szapiro, bohater „wielu ulicznych opowieści" w warszawskich dzielnicach zamieszkanych przez Żydów. Gwiazda klubu Makabi Warszawa.

Stworzony przez Yasminę Khadrę:

bokser wagi ciężkiej Turambo (pseudonim od nazwy jego rodzinnej wsi; prawdziwe imię Amajas), „legenda zaułków Madiny Dżadidy", zamieszkanej przez muzułmanów dzielnicy Oranu. Mistrz Afryki Północnej.

Jakub Szapiro to polski Żyd i żyd, wciąż stykający się z niechętnymi mu Polakami chrześcijanami. Gangster i morderca.

Turambo to algierski Berber i muzułmanin, wciąż stykający się z niechętnymi mu chrześcijanami, głównie Francuzami. W końcu i on zabije, ale w przeciwieństwie do Jakuba Szapiry – przypadkowo.

Runda pierwsza

W „Królu" o mistrzu Szapirze i sobie mówi jego uczeń i ofiara w jednej osobie – Mojżesz Bernsztajn. W „Aniołach" narratorem jest mistrz Turambo.

I to wszystko wyjaśnia się już na samym początku.

„Nazywam się Turambo i o świcie po mnie przyjdą" – to pierwsze zdanie z powieści Algierczyka.

„Nazywam się Mojżesz Bernsztajn, mam siedemnaście lat i nie istnieję" – to trzecie zdanie u Twardocha.

Obaj narratorzy wyrwali się z biedy.

Bernsztajn: „Jestem chudym, ubogim synem nikogo" (skromnego urzędnika z Lecznicy Żydowskiej, który biorąc kredyt, wydzierżawił sklep z artykułami gumowymi). Wychował się „wśród biednych żydowskich synów biednych żydowskich furmanów i tragarzy, którzy drogę swego dorosłego życia zaczynali od wózeczka, gotowi przewieźć wszystko, co się na tym wózeczku mieści".

Turambo: „Pierwsze kroki postawiłem w łajnie i uczepiłem się cierni, aby się podnieść. Sam. Dorastałem w dzielnicy nędzarzy u bram Sidi Balabbas. Na wewnętrznym podwórku, w którym żyły myszy wielkości cielaków".

Runda druga

W obu książkach kluczowy jest rok 1937, wtedy rozgrywają się najważniejsze wydarzenia. Wtedy poznajemy Turamba, który po zabójstwie czeka na egzekucję (przepraszam, że ujawniam – nie dochodzi do niej). Wtedy również poznajemy Mojżesza Bernsztajna, któremu Jakub Szapiro zabił ojca (ujawniam to, nie przepraszając przyszłych czytelników, bo dowiadujemy się tego z pierwszego zdania).

W tym kluczowym roku 1937 ojciec Mojżesza Bernsztajna ginie 9 lipca, a Turambo czeka na stracenie w czerwcu. Ledwie parę tygodni różnicy między wydarzeniami wspomnianymi w pierwszych zdaniach obu powieści.

Akcja „Króla" toczy się głównie w Warszawie i Izraelu. Przede wszystkim w dwudziestoleciu międzywojennym, ale także po wojnie, aż do 1988 r. (do pojedynku bokserskiego Holyfielda z De Leonem).

Akcja „Aniołów" toczy się głównie w Oranie, Algierze, trochę w Marsylii. Przede wszystkim w dwudziestoleciu międzywojennym, gdy Algieria była częścią Francji, ale także po wojnie, w tym w niepodległej (od 1962 r.) Algierii, aż do 2003 r.

Runda trzecia

W obu powieściach występuje półświatek, warszawski jest znacznie brutalniejszy. Bohaterowie są stałymi klientami domów publicznych, Szapiro – prowadzonego przez swoją pierwszą wielką miłość Ryfkę Kij w centrum Warszawy, Turambo – ekskluzywniejszego, u madame Camélii w Canastelu koło Oranu.

Obaj lubią kobiety i obu lubią kobiety, nie tylko te z ich społeczności. Szapiro kocha się z Polką, siostrą boksera. Turambo z Francuzką, córką boksera.

Najciekawiej wypada porównanie kobiet darzonych przez obu bohaterów szczególnym uczuciem i skrzywdzonych w młodości przez chrześcijan.

U Yasminy Khadry jest to Aida „ze starego beduińskiego rodu z pustyni". U Szczepana Twardocha wspomniana Ryfka Kij, córka żydowskiej bezrobotnej „z samego dna łódzkiego lumpenproletariatu".

Muzułmanka Aida pewnego dnia dotarła „do bram miasta kolonialnego, gdzie przygarnęła ją rodzina chrześcijańska. Późno w nocy synowie gospodarzy używali sobie na niej kolejno w piwnicy, w której mieszkała pośród pajęczyn i starych gratów".

Żydówkę Ryfkę Kij niejaki Kum Kaplica (tak, tak – chrześcijanin) zabrał do siebie, „trzymał w pokoiku w taniej czynszówce na Kole, gdzie oddawała mu się z całkowitą obojętnością".

Nie uwierzycie państwo, obie gwałcone przez chrześcijan miały po 14 lat.

Potem Ryfka trafiła „do dobrego burdelu w południowym Śródmieściu", a Aida do madame Camélii. Różnica polega na tym, że Żydówka na krótko (później założyła własny dom publiczny), a Berberyjka na wiele lat.

Łączy je jeszcze jeden charakterystyczny szczegół – były bezpłodne. Aida od zawsze, za to wyrzucił ją z domu mąż, a „naznaczonej piętnem jałowej żaden krewniak nie chciał pojąć za żonę".

Ryfka Kij tłumaczyła, że nie mogła mieć dzieci, bo „jak byłam w burdelu, to coś mi się zepsuło tam w środku i nie mogę". Dlatego zwana była „bezdzietną, jałową flamą" Szapiry.

 

Runda czwarta

W obu powieściach występują dwie wrogie sobie społeczności. W „Królu" Polacy chrześcijanie kontra Żydzi. W „Aniołach" Europejczycy chrześcijanie, głównie Francuzi, kontra muzułmanie Arabowie, Berberowie czy jak ich czasem nazywa Yasmina Khadra – Araberberowie.

Podobne podziały przebiegają wśród kibiców mistrzów bokserskich. „Dookoła ringu zgromadziły się dwie Warszawy mówiące dwoma językami, żyjące w osobnych światach, czytające inne gazety i darzące się nawzajem w najlepszym razie obojętnością" – pisze Szczepan Twardoch.

U Yasminy Khadry też są dwa Orany, dwa Algiery, choć podobnego cytatu nie ma. Arabowie i Berberowie raczej nie mieli wstępu do hal sportowych. Ale z oddaniem kibicowali swojemu z oddali. „Twoja walka jest naszą walką; domagamy się twojego zwycięstwa. Jutro wszyscy muzułmanie w kraju będą siedzieli przyklejeni do radia" – mówi do Turamba jeden z rodaków. „Pokaż im, że jesteśmy nie tylko pasterzami" – dodaje inny.

Przypomina to słowa Mojżesza Bernsztajna: „Nie mieściło mi się w głowie, żeby Żyd w ringu mógł zwyciężyć chrześcijanina". A zwyciężył.

Runda piąta

Obaj pięściarze i ich społeczności stykają się z rasizmem – Polaków i Francuzów. Przoduje w tym prasa. „Kurjer Warszawski" pisał o „niezaskakującym u żydowskiego boksera braku sportowego ducha". A francuskojęzyczna gazeta „Petit Oranais" o „istnym zaprzeczeniu etyki" u „dzikiego zwierza świeżo wypuszczonego z klatki". „Porządnego chrześcijanina wydaje się na pastwę troglodyty, który ledwie wyłonił się z mroku czasów".

„Eugenicznie rzecz biorąc, Żydzi są gorszą rasą, rozumiesz pan? To jest naukowo potwierdzone. Na-u-ko-wo" – wypowiada się Polak. A Francuz do Turamba mówi: „Nie jesteśmy tego samego stanu, a tym bardziej rasy". Inni nazywają Arabów „kundlami i capami", sugerują, że „nie potrafią odróżnić żarówki od magicznej sztuczki".

Runda ostatnia, nokaut

Bywa już, że mieszają mi się nazwiska i twarze. Ale pozostają inne migawki, dojmujące jak skaleczenie" – to cytat z powieści Yasminy Khadry dotyczący wydarzeń powojennych. U Szczepana Twardocha bohaterowi też się w opowieściach dotyczących okresu powojennego wszystko miesza, nie wiadomo, co jest prawdą, a co złudzeniem, pozostają migawki, dojmujące jak skaleczenie.

Różnic jest oczywiście mnóstwo, są setki szczegółów algierskich i setki polskich. Ale jeszcze raz podam podobieństwa. Zabiorę się do liczenia Twardocha. Wypunktuję go.

Jeden: bokserzy wagi ciężkiej jako główni bohaterowie.

Dwa: obaj są legendami dla swoich środowisk.

Trzy: te środowiska to Żydzi żyjący wśród chrześcijan i muzułmanie również wśród chrześcijan.

Cztery: obaj zabijają.

Pięć: obaj są wielbicielami kobiet, także z wrogich społeczności.

Sześć: obaj odwiedzają domy publiczne, w których spotykają się z ważnymi dla siebie kobietami.

Siedem: są to bezpłodne prostytutki.

Osiem: obie były wykorzystywane seksualnie przez chrześcijan, gdy miały 14 lat.

Dziewięć: obaj narratorzy wyrywają się z najgorszej biedy.

I dziesięć: kluczowy rok 1937.

Można by jeszcze dodać atmosferę, rasizm, mieszanie się nazwisk i twarzy.

To nie są typowe tropy powieściowe, literatura nie jest pełna wywodzących się z prześladowanych wspólnot pięściarzy, których łączą silne więzi z jałowymi kobietami lekkich obyczajów.

Książka Twardocha ukazała się trzy lata po książce Khadry, ponad rok później niż jej polskie tłumaczenie, choć trzeba dodać, że „Aniołowie" pojawili się na polskim rynku we wrześniu 2015 r., pięć miesięcy po rozpoczęciu prac nad „Królem" i dziewięć przed ich zakończeniem.

Powieść Algierczyka – co pewnie nie ma znaczenia – ukazała się w wydawnictwie Sonii Dragi, która – jak można przeczytać na recenzentka.blox.pl – opowiadała w marcu 2015 r., że jej „korzenie gdzieś się krzyżują z korzeniami Szczepana Twardocha".

Pewnie nie ma znaczenia również to, że Algierczyk był oskarżany o plagiat, ale nie w „Aniołach".

Szczepan Twardoch, do którego zadzwoniłem przed publikacją, powiedział, że nie zna powieści Yasminy Khadry.

Od pierwszych stron powieści Szczepana Twardocha towarzyszyła mi myśl: gdzieś to już czytałem. Nie to samo, w innych kostiumach, w innym świecie nawet, z masą zupełnie innych wątków, ale z grubsza o tym samym. Autorzy są z najwyższej półki, każdy ma własny styl. I choć nie wykryłby tego żaden program antyplagiatowy, wydaje się, że od Algierczyka przeskoczyli do Twardocha bohaterowie, atmosfera, czas.

Streszczenia „Króla" i tej drugiej książki – bez podawania imion i nazwisk bohaterów, nazw i historii miejsc, w których się rozgrywają – zawierałyby wiele bliźniaczych zdań.

Pozostało 94% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski