I rzeczywiście, niespokojny duch gna tego absolwenta wydziału aktorskiego krakowskiej PWST po świecie. Znają Słabiaka widzowie festiwali teatralnych w Bordeaux, Kolonii, Norymberdze i Quebecu. Oklaskiwała go polonijna publiczność Toronto, Detroit, a także Chicago, gdzie przed rokiem nagrał płytę „Niech się stanie miłość”. W Polsce wlaśnie ukazał się krążek „Chodźmy w tango”. Nie byłoby tych melodyjnych, nastrojowych piosenek bez ciepłej nuty w głosie wykonawcy, która jego szorstki bas baryton potrafi oswoić i nadać bardziej kameralny wymiar.

Muzykę skomponował Andrzej Zarycki; teksty wyszły spod pióra klasyków (Mickiewicz, Leśmian, Witkacy, Baczyński) i współczesnych krakowskich poetów (Ewa Lipska, Józef Baran, Elżbieta Kuryło). Ale i samego wykonawcy, który w refrenie – „Oto wznoszę toast ten: »Vive la Pologne!« monsieur Chopin! I tak jak kiedyś pan na partytury dnie, biało-czerwoną tulę łzę” – zawarł syntezę losu emigracyjnego artysty.