Andrzeja Bobkowskiego sztuka epistolografii

Listy do matki Andrzeja Bobkowskiego przekonują, jak piękna i mądra może być sztuka epistolografii.

Publikacja: 05.09.2008 14:11

Andrzeja Bobkowskiego sztuka epistolografii

Foto: Rzeczpospolita

Autor – jeden z najprzenikliwszych polskich umysłów ubiegłego stulecia – nie jest już na szczęście w ojczyźnie anonimowy. Sukcesywnie publikuje się jego literacki dorobek, koleje losu przypomina właśnie eksponowana w warszawskiej Podchorążówce wystawa pt. „Chuligan wolności”, niemniej opus vitae pisarza – „Szkice piórkiem”, dziennik z pobytu w okupowanej Francji, wciąż jedynie aspiruje do miejsca w kanonie naszej literatury.

W 1948 roku Bobkowski opuścił Stary Kontynent zdegustowany postępującą fascynacją francuskich elit komunizmem. W Gwatemali prowadził warsztat modelarski. Pisał od święta. Dlatego dorobek zmarłego w wieku 48 lat na nowotwór mózgu prozaika jest dość skromny.

Listy do matki Stanisławy, mieszkającej w Krakowie i pracującej jako garderobiana w podwawelskim teatrze, powstały na przestrzeni 15 lat (1946 – 1961). Traktują o sprawach przyziemnych, filmie („Bulwar zachodzącego słońca”, ale i jakże prorocza uwaga z roku 1951: „Kino przeszło obecnie do mieszkań pod postacią telewizji. Co światlejsze umysły są raczej pesymistycznie usposobione wobec tego nowego środka ogłupiania”), literaturze. Uwielbiał Celine’a i Flauberta, często powracał do spuścizny Conrada. Ze współczesnych cenił: Greena, Józefa Mackiewicza („to dobry pisarz, zażarty. Jego »Droga donikąd« znakomita”) i... Jana Dobraczyńskiego: „Mam wrażenie, że przy jego bezsprzecznym wielkim talencie (on jest już solidną pozycją w naszej powojennej literaturze) brak mu którejś tam klasy w szkole pisania, a może po prostu zanadto się śpieszy i nie słyszy sam siebie”.

Duże nadzieje wiązał z Markiem Hłaską: „Pisał do mnie – może tutaj przyjedzie. Wielki talent, ale przydałoby mu się odetchnąć trochę od tego wiecznie takiego samego gówna. Bardzo ciekawy chłopak, boję się jednak, żeby – jak to się mówi – nie zmanierował się za szybko”.

Krytycznie oceniał „październikową odwilż” („Tymczasem rozporządzeniem oficjalnym w »Monitorze« zabroniono kolportowania u nas »Kultury« paryskiej. Więc gdzież ten »październik«? Lipa, jak wszystko”) i związane z nią powroty polskich emigrantów: „Stary Melchior szczwany, pojechał, zobaczył, obliczył – teraz wykalkulował, że jednak tam mu się lepiej opłaci, więc wraca. (...) Tu wycyckał, co się dało, prawie rok przesiedział w jakimś ośrodku dla pisarzy w Kalifornii (stypendium czy jakiś fundusz amerykański) – teraz wymiona wyschły, więc fajt. (...) będzie wydawał swoje »Monte Cassino«, ale nie myśl, że oryginalne – nie. Jest w Warszawie taki facecina, Kazimierz Koźniewski, o którym wiadomo, że był wtyczką UB w AK, po prostu kapuś. To wyszło nawet na wierzch. I tenże kapuś będzie teraz robił kieszonkowe wydanie Melchiora, oczywiście łatwo Ci się domyślić, w jakim sosiku”.

Bezlitosny bywał w notach personalnych: „Nie wiem, czy czytałaś ostatnio wyczyn tego skurwysyna, tego dziecięcia stalinizmu, Kaziczka Brandysa. Nazywa się toto »Matka Królów« (...) „Mój ostatni wyczyn to »Les Mandarines« tej starej kurwy Simone de Beauvoir, przyjaciółki Sartre’a. Mówię Ci, »dzieło«, w którym po przeczytaniu każdej kartki miałoby się ochotę myć ręce, jeśli nie wejść do bani po dokładnym odwszeniu”.

Dosadne słowa odnajdujemy też w konstatacjach politycznych: „To co te sk... zrobiły na Węgrzech, to pojęcie ludzkie przechodzi. Kropla w kroplę Powstanie Warszawskie, tylko że nas wykańczali Niemcy, i oni się przyglądali, a teraz musieli sami odrabiać tę mokrą robotę”.

Do II wojny światowej odwoływał się także, relacjonując swą podróż do Europy w roku 1956: „Widziałem Stuttgart w 46 r. To była pustynia (...) Teraz całe miasto nowe, beton, szkło, stal, aluminium, nowe tramwaje i autobusy. Tanio. Wszystkiego w bród (...) Ludzie uprzejmi, jedzenie doskonałe, tak dobre, że trudno było uwierzyć, że to Niemcy. Ciągle miałem wrażenie, że jednak w sumie to oni wygrali tę wojnę, a na tym, że im wszystko porozwalali, to też zarobili, bo musieli odbudowywać i odbudowali nowocześnie. (...) Ale gdy skończą odbudowywać, co im przyjdzie do głowy?” – pytał proroczo.

Chociaż nigdy nie był w Rosji, arcytrafnie zdiagnozował wpływ komunizmu na twórców, którzy: „w sowieckiej strukturze znajdują dla siebie pewne i zarezerwowane miejsce. (...) Najpierw dygnitarze partii, potem pisarze, muzycy, baletnice (...) Toteż wielu z nich zwraca się automatycznie w stronę Kremla, choć może nigdy nie przeczytali Marksa i Lenina. Bo dopiero tam gwarantuje się im pozycję prawdziwych kapłanów”.

Pisane wspaniałą polszczyzną listy, urzekają bogactwem refleksji i celną argumentacją, emanują patriotyzmem. „Może niczego tak nie zazdroszczę ludziom, jak braku charakteru.

O ileż to upraszcza życie. Po czem wszystko tłumaczy się Polską. Ta Polska to jednak wspaniały wynalazek. Umierają za nią, kurwią się za nią – wszystko za nią i wszystko jest takie podniosłe”.

Andrzej Bobkowski „Listy z Gwatemali do matki”. Słowo wstępne Włodzimierz Odojewski. Twój Styl, Warszawa 2008

Autor – jeden z najprzenikliwszych polskich umysłów ubiegłego stulecia – nie jest już na szczęście w ojczyźnie anonimowy. Sukcesywnie publikuje się jego literacki dorobek, koleje losu przypomina właśnie eksponowana w warszawskiej Podchorążówce wystawa pt. „Chuligan wolności”, niemniej opus vitae pisarza – „Szkice piórkiem”, dziennik z pobytu w okupowanej Francji, wciąż jedynie aspiruje do miejsca w kanonie naszej literatury.

W 1948 roku Bobkowski opuścił Stary Kontynent zdegustowany postępującą fascynacją francuskich elit komunizmem. W Gwatemali prowadził warsztat modelarski. Pisał od święta. Dlatego dorobek zmarłego w wieku 48 lat na nowotwór mózgu prozaika jest dość skromny.

Pozostało 87% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski