Pomarzyć rzecz dobra, niemniej najnowszy tom felietonów czy – może bardziej ogólnie – tekstów Andrzeja Dobosza odkładałem po przeczytaniu z melancholią. Bo czy to jest normalne, by człowiek tak po mistrzowsku władający piórem, o tak wielkiej erudycji, z tak oryginalną wyobraźnią, przenikliwy, przewrotny i czuły zarazem, mądry i pewnie dlatego bezlitosny dla głupców, wierny w zauroczeniach, prostolinijny w sprawach zasadniczych a wyrafinowany zawsze i wszędzie; otóż by taki człowiek wydawał książki co siedem lat, zbierając w nieokazałe wcale zbiory okruchy, które gdzieś po drodze porozrzucał, najczęściej po szpaltach „Tygodnika Powszechnego”. Należy rozumieć, że po „Ogrodach i śmietnikach” następną książkę, zresztą dopiero czwartą w całym dorobku Dobosza, przeczytamy w roku 2015. Nie wcześniej.