Tajemnica słynnej terrorystki

Bohaterką kontrowersyjnej i dwuznacznej moralnie powieści Steve'a Sem-Sandberga „Teresa” jest Ulrike Meinhof - zaangażowana lewicowa publicystka, która pewnego dnia przyłącza się do terrorystów z Frakcji Czerwonej Armii

Aktualizacja: 12.02.2009 13:50 Publikacja: 11.02.2009 10:23

Tajemnica słynnej terrorystki

Foto: materiały prasowe

Fanatycy z radykalnej lewackiej organizacji RAF, która na przełomie lat 60. i 70. XX wieku sterroryzowała Niemcy Zachodnie, głosili, że jeśli nie wystarczą ich „racjonalne” argumenty, spróbują bomb odłamkowych. I rzeczywiście: w pewnym momencie argumenty nie wystarczyły. Wtedy zaczęły się zamachy na domy handlowe, bazy stacjonujących w Niemczech wojsk alianckich czy siedzibę koncernu Springera. Na takim tle szwedzki prozaik Steve Sem-Sandberg ukazuje postać Ulrike Meinhof. To ona jest tytułową Teresą.

[srodtytul]Szukając granic[/srodtytul]

Autor zastanawia się, gdzie przebiega linia oddzielająca społeczne zaangażowanie od fanatyzmu. Przyszłą terrorystkę poznajemy jako dziennikarkę, która w artykułach chciała podejmować palące kwestie społeczne — niemiecką politykę wobec azylantów czy sytuację w szkołach dla trudnej młodzieży, przez władze zamienianych w więzienia. Któregoś dnia Meinhof doszła do wniosku, że dotychczasowa działalność nie wystarcza a jedynym rozwiązaniem jest przemoc. W działania RAF zaangażowała się bez reszty, ale szybko popadła w konflikt z towarzyszami.

Nie uznawała kompromisów. Nie chciała negocjować ze światem, wolała z nim walczyć. Nawet za cenę życia. Została aresztowana w czerwcu 1972 r. w Hanowerze. W jej bagażu policja znalazła dwa ręczne granaty, pistolet automatyczny i ukrytą w pudle na kosmetyki czteroipółkilogramową bombę. Cztery lata później kobieta popełniła samobójstwo w celi więzienia Stuttgart-Stammheim. Wśród hipotez, jakie stawia Sem-Sandberg, jest i taka: Meinhof kierowało „wyjątkowo silne, niektórzy powiedzieliby fanatyczne, poczucie sprawiedliwości”.

[srodtytul]Niebezpieczna gra[/srodtytul]

W tej napisanej oszczędny językiem ale momentami nudnawej prozie Steve Sem-Sandberg mówi o czasie, który sprzyja radykalizacji postaw. W Wietnamie trwa wojna, przez Europę przelewa się fala studenckich protestów. „Teresa” to także rzecz o władzy, która ściga i wydaje wyrok na Meinhof, ale nie potrafi jej zrozumieć. Terrorystka pozostaje zagadką, postacią niejednoznaczną.

Gra, jaką uprawia autor, jest niebezpieczna. Na dobrą sprawę nie wiemy, czy powieściowa Teresa nie była tylko zbłąkaną idealistką. Ostrzeżenie przed poszukiwaniem własnej drogi prowadzącej do „uszczęśliwienia” ludzkości wybrzmiewa za słabo. Nie zachwyca mnie też hasło, którym wydawca zachęca do kupna książki: „Ulrike Meinhof - święta czy terrorystka?”. Chroń nas Panie Boże przed takimi „świętymi”.

[i]Steve Sem-Sandberg „Teresa”. Tłumaczyła Irena Kowadło-Przedmojska. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2009[/i]

Fanatycy z radykalnej lewackiej organizacji RAF, która na przełomie lat 60. i 70. XX wieku sterroryzowała Niemcy Zachodnie, głosili, że jeśli nie wystarczą ich „racjonalne” argumenty, spróbują bomb odłamkowych. I rzeczywiście: w pewnym momencie argumenty nie wystarczyły. Wtedy zaczęły się zamachy na domy handlowe, bazy stacjonujących w Niemczech wojsk alianckich czy siedzibę koncernu Springera. Na takim tle szwedzki prozaik Steve Sem-Sandberg ukazuje postać Ulrike Meinhof. To ona jest tytułową Teresą.

Pozostało 81% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski