[srodtytul]Umiał żyć z literaturą [/srodtytul]
[i]prof. Marta Wyka, historyk literatury i krytyk literacki[/i]
Jan Błoński od zawsze miał opinię wybitnego. W wieku 15 lat przeczytał całego Prousta, a więc siedem tomów, po francusku. Jako17-letni chłopiec wyjechał z Torunia do Krakowa specjalnie po to, by studiować u mojego ojca, Kazimierza Wyki. Tym sposobem dał początek, choć nie sam jeden, krakowskiej szkole krytyki Kazimierza Wyki. Kilku młodych, wybitnie uzdolnionych ludzi zgromadziło się wokół tego jeszcze wówczas nie czcigodnego profesora tylko trzydziestoparoletniego uczonego.
Błoński posiadał talent podobny do swojego mistrza. Odkrywał wybitnych uczniów. I potem te konstelacje się rozszerzały, od tej pierwszej powojennej — narastały kolejne. W gronie uczniów Błońskiego znajdują się bardzo wybitne i ważne dla naszej krytyki i humanistyki osoby.
Tzw. karierę naukową rozpoczął stosunkowo późno. Przez wiele lat był dziennikarzem. Okoliczności zetknęły nas, kiedy został namówiony do rozpoczęcia pracy na wyższej uczelni. Oboje robiliśmy doktorat w 1968 roku. Dokładnie pamiętam, jak zastanawialiśmy się o co nas zapytają z filozofii i jak będzie przebiegać egzamin... Byłam zażenowana, bo jednak czułam, że nie mogę się z nim równać. Szczęśliwie zostaliśmy doktorami i od tego momentu zaczęła się wielka kariera naukowa Błońskiego, już jako uczonego z certyfikatem.