Wspomnienia o prof. Janie Błońskim

Aktualizacja: 11.02.2009 21:23 Publikacja: 11.02.2009 18:23

[srodtytul]Umiał żyć z literaturą [/srodtytul]

[i]prof. Marta Wyka, historyk literatury i krytyk literacki[/i]

Jan Błoński od zawsze miał opinię wybitnego. W wieku 15 lat przeczytał całego Prousta, a więc siedem tomów, po francusku. Jako17-letni chłopiec wyjechał z Torunia do Krakowa specjalnie po to, by studiować u mojego ojca, Kazimierza Wyki. Tym sposobem dał początek, choć nie sam jeden, krakowskiej szkole krytyki Kazimierza Wyki. Kilku młodych, wybitnie uzdolnionych ludzi zgromadziło się wokół tego jeszcze wówczas nie czcigodnego profesora tylko trzydziestoparoletniego uczonego.

Błoński posiadał talent podobny do swojego mistrza. Odkrywał wybitnych uczniów. I potem te konstelacje się rozszerzały, od tej pierwszej powojennej — narastały kolejne. W gronie uczniów Błońskiego znajdują się bardzo wybitne i ważne dla naszej krytyki i humanistyki osoby.

Tzw. karierę naukową rozpoczął stosunkowo późno. Przez wiele lat był dziennikarzem. Okoliczności zetknęły nas, kiedy został namówiony do rozpoczęcia pracy na wyższej uczelni. Oboje robiliśmy doktorat w 1968 roku. Dokładnie pamiętam, jak zastanawialiśmy się o co nas zapytają z filozofii i jak będzie przebiegać egzamin... Byłam zażenowana, bo jednak czułam, że nie mogę się z nim równać. Szczęśliwie zostaliśmy doktorami i od tego momentu zaczęła się wielka kariera naukowa Błońskiego, już jako uczonego z certyfikatem.

Myślę, że całe życie promieniowała z niego specyficzna charyzma człowieka wybitnego o pisarskim i artystycznym luzie, pozbawionego uniwersyteckiej sztywności. Jego pisarstwo niezależnie od jego opinii, jego rozpoznawalny styl są czymś zupełnie wyjątkowym.

Z tego właśnie powodu niewielka książeczka Błońskiego o Prouście „Widzieć jasno w zachwyceniu” jest wciąż - mimo, że literatura wokół nazwiska Prousta urasta - jedną z najlepszych rzeczy, jaką można o nim przeczytać. To samo bym powiedziała o wspaniałej trylogii Błońskiego „Od Stasia do Witkacego” czy o książce „Romans z tekstem” ukazującej osobisty i emocjonalny stosunek Błońskiego do literatury.

Był bardzo emocjonalnie reagującym człowiekiem. Podczas naszej wspólnej wycieczki w urodziny Miłosza na Litwę (kiedy noblista żył ale w obchodach nie mógł brać udziału) grono jego uczniów i współpracowników spotkało się w Szetejniach. Błoński miał przeczytać wiersz Miłosza, ale wzruszenie jego było tak wielkie, że głos uwiązł mu w gardle i nie mógł dokończyć.

Umiał żyć nie tylko z literatury, ale żyć z literaturą.

[srodtytul]Dowodził, że krytyka jest sztuką[/srodtytul]

[i]prof. Henryk Markiewicz, historyk i teoretyk literatury[/i]

Jestem głęboko poruszony i wstrząśnięty wiadomością o śmierci Jana Błońskiego i trudno mi znaleźć słowa, które mogłyby wyrazić mój żal. Znaliśmy się i przyjaźniliśmy ponad 60 lat. Od chwili, gdy pojawił się na uniwersytecie krakowskim zwracał uwagę swoją inteligencją, oczytaniem, smakiem literackim. Opowiadał mi Kazimierz Wyka, że podczas egzaminu wstępnego przewodniczący komisji egzaminacyjnej specjalnie prof. Karol Estreicher specjalnie przywołał Wykę, mówiąc mu: „Słuchaj tu jest taki chłopiec, który odróżnia poglądy Platona i poglądy Plotyna”.

Poczytuję sobie za zasługę, że wciągnąłem Błońskiego do współpracy z „Życiem Literackim” ale naprawdę jego mistrzem był właśnie Kazimierz Wyka. Podobnie jak on mówił zawsze własnym głosem, nie tylko w tym sensie, że był outsiderem i znajdował się poza grupami literackimi i pokoleniowymi, nie tylko dlatego, że to był głos autentyczny, nie zniekształcony okolicznościami koniunkturalnymi czy koteryjnymi. To co w owym głosie najbardziej urzekało to sąsiedztwo energii intelektualnej i kolokwialnej bezpośredniości, która z kolei nie stroni od żartów. W tych urokach stylu przejawiało się jednak coś głębszego — etos krytyka, połączenie powagi i troski o los literatury polskiej ze swobodą jaką daje w niej zakorzenienie i zarazem szeroka ogólnoeuropejska perspektywa kulturowa. Dzięki temu z równym znawstwem i odkrywczością mógł pisać o Sępie Sarzyńskim i o Prouście, o Witkacym i o Miłoszu, o Wyspiańskim i o Mrożku.

Wielu mamy szalbierzy krytyki z dużą wiedzą i dobrze opanowanym rzemiosłem. On jeden był jej Mozartem. Swym pisarstwem najświetniej dowodził, że krytyka jest sztuką.

[srodtytul]Bolesne zaskoczenie[/srodtytul]

Jerzy Jarocki, reżyser Przyjaźniliśmy się od lat. Były okresy, kiedy razem pracowaliśmy w Starym Teatrze. Był jego znakomitym kierownikiem literackim. Łączyły nas podobne gusty teatralne, lubiliśmy ten sam rodzaj teatru i tych samych autorów. Zawsze bardzo liczyłem się z jego zdaniem, wysoko ceniłem analizę literacką utworów.

Pamiętam, jak pracowaliśmy przez kilka miesięcy ze Stanisławem Radwanem i Jerzym Jukiem Kowarskim nad spektaklem „Sen o bezgrzesznej” i wciąż wydawało się nam, że jesteśmy dopiero w połowie drogi. Profesor Błoński przyjrzał się jednej z prób i powiedział: „Na co czekacie, to już gotowe dzieło”. Bardzo nas tym podbudował i rzeczywiście premiera odbyła się niedługo potem.

To dzięki Janowi Błońskiemu, jego pracom poświęconym Witkacemu zdecydowałem się na napisanie sztuki „Staś”, której premiera w reżyserii Gustawa Holoubka odbyła się na scenie kameralnej warszawskiego Teatru Polskiego. Choć wiem, że Jan Błoński od lat ciężko chorował, to jednak wiadomość o jego śmierci jest dla mnie bolesnym zaskoczeniem.

[srodtytul]Umiał żyć z literaturą [/srodtytul]

[i]prof. Marta Wyka, historyk literatury i krytyk literacki[/i]

Pozostało 98% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski