Ofiary naznaczone wytatuowaną różą

Nowy kryminał duetu Krajewski/Czubaj „Róże cmentarne” to typowy recykling literacki. Powtórka chwytów, sytuacji i dowcipów. W dodatku słabo umotywowane motywy zabójstwa

Publikacja: 24.02.2009 10:16

Ofiary naznaczone wytatuowaną różą

Foto: Materiały Promocyjne

Cykl tandemu Marek Krajewski/Mariusz Czubaj z nadkomisarzem Jarosławem Paterem w roli głównej zaczął się rok temu „Aleją samobójców”. Teraz dostaliśmy „Róże cmentarne” i z pewnością na tym seria się nie zakończy, bo taka chałtura – to złotonośna kura.

Znów w Trójmieście panują upały. A Patera prześladuje pech. Pośliznął się na kafelkach odnowionej łazienki i potłukł żebra (ale śmieszne!). Gorzej, że musi zrezygnować z urlopu i zająć się sprawą trudną, krzyżującą jego uczuciowe plany. Bo szpakowaty policjant takowe posiada: adoruje asystentkę z domu bogatych starców, z którą los zetknął go podczas rozwiązywania afery z poprzedniej książki. Z rzeczoną Joanną zamierza właśnie udać się do Grecji. Tymczasem – klops.

Wszystko przez skacowanego robotnika tartaku. Zamiast w tarcicę, wbił przyrząd do pomiaru wilgotności w… ludzką mumię. Po takiej introdukcji zaczyna się pokrętna afera z „linkami” prowadzącymi w przeszłość i do różnych polskich miast. Trupy mnożą się; są nawet ofiary mordowane „na bieżąco”, pod nosem policji. Jak często u Krajewskiego, morderca-fanatyk zagiął parol na kobiety lekkiego prowadzenia (z wytatuowaną różą na pośladku). Poza tym, mamy galerię psychopatów uprawiających nietypowe zawody oraz typowych (czyli z nadwagą) stróży prawa. Są też notable o podejrzanej przeszłości, których prototypy nietrudno znaleźć w rzeczywistości.

Nie mogło obejść się bez wtrętów muzycznych (słabość Czubaja) oraz kazań na temat poprawnej polszczyzny (konik obydwu). Panowie lubują się w wymyślaniu symbolicznych nazwisk (od Patera zaczynając) i piętrzeniu groteskowych sytuacji (w rodzaju atak szerszenia podczas burzy mózgów). Niezmiennie bawią ich realistyczne opisy różnych fizjologicznych reakcji, zwłaszcza obfite poty i womity.

Co najgorsze: Pater wydaje się osobnikiem umysłowo upośledzonym. Oto ściga domniemanego przestępcę w środku dnia, w centrum kurortu. Zbrodniarz jest lepszym kierowcą, ale nadkomisarz niespodziewanie go dogania. Co się stało? „…zauważył, że zbliża się do tyłu nissana. Rozejrzał się wokół i już zrozumiał. Ulica była zapełniona ludźmi, a Jodłowski musiał zwolnić”.

Takich lapsusów jest na kopy. Nadkomisarz-gapa zastępuje myślenie intuicją: „Instynkt podpowiadał mu, że jest blisko, nie wiedział jednak, czego szukać”. A jaki bystry! „Skojarzenia przelatywały mu przez głowę z szybkością skreczy wykonywanych przez didżejów”. W dodatku dyskwalifikuje go fizyczna kondycja: „…zatrzymał się, żeby zapytać o uciekiniera. Z jego ust wydobył się warkot. Z powodu gwałtownych skurczów płuc nie mógł wydać artykułowanego dźwięku”.

Czytelnik wpada na tropy zbrodniarza mniej więcej w połowie fabuły, a dzielny policjant – bynajmniej. Zresztą, narracja jest prowadzona łopatologicznie, z kilkakrotnymi powtórkami wydarzeń, na które trzeba zwrócić uwagę, żeby zrozumieć intrygę.

Powie ktoś – czego baba się czepia, przecież to nie Dostojewski, tylko fabułka spreparowana ku rozrywce gawiedzi. Otóż od zaprawionych we władaniu piórem absolwentów humanistycznych wydziałów wymagam przynajmniej logiki w budowie zdań i starannej polszczyzny. Gdyby Pater ich dorwał!

[i] Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, Róże cmentarne, W.A.B. Warszawa 2009[/i]

Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego
Literatura
Percival Everett „dopisał się” do książki Marka Twaina i zdobył Nagrodę Pullitzera